tag:blogger.com,1999:blog-60023909332562826532024-02-19T00:02:42.856-08:00Klątwa Krwawego Księżyca Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.comBlogger9125tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-24112848117420174282014-09-26T02:34:00.000-07:002017-09-09T15:58:29.546-07:00ROZDZIAŁ VII: Przemiana<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Nie wiedziałam zupełnie co się ze mną dzieje. Czułam
się bardzo... dziwnie. Moje zmysły wyostrzyły się do niewyobrażalnego wcześniej dla mnie stopnia. Węch rejestrował jakiś smakowity zapach, aż poczułam pieczenie w przełyku. Trochę jak zgaga... Paląca żywym ogniem! Pragnienie nie dawało mi spokoju, a jakaś część mojego mózgu, która odpowiadała za
myślenie, a także weryfikowała wszystko dwa razy szybciej mówiła mi, że to prawdopodobnie krew mojej siostry generowała tę smakowitą woń. Słuch także się wyostrzył. Na początku słyszałam tylko jakiś bełkot, szum ale powoli
zaczynałam rozpoznawać dźwięki. Czułam, że ktoś mnie trzymał i mówił do mnie, lecz dopiero po sekundzie spostrzegłam, że owe paplanie dochodzi z ust Oliviera.<br />
<a name='more'></a><br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Andromedo? Andromedo! Słyszysz mnie ukochana? Ocknij się proszę najdroższa!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Andro słyszysz mnie?
To ja, Twoja siostra Joanne Editte - Zrozumiałam, że ten szum, który słyszałam uprzednio, to dźwięk pompowanej przez serce krwi, płynącej w żyłach tej kruchej istoty, będącej moją siostrą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie wyczuwam w niej już krzty ludzkości. Wampir, z krwi i kości.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Andromedo proszę Cię ocknij się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Spróbowałam otworzyć
oczy, choć z początku trudno mi było to zrobić. W końcu udało się. Nic nie widziałam. Wszystko było zamazane, więc zamrugałam kilkukrotnie i wreszcie zaczęłam coś dostrzegać. Teraz już wszystko było tak wyraziste, tak klarowne.
Pierwszą rzeczą jaką ujrzałam była twarz Oliviera. Wiedziałam, że jest niesamowicie przystojny, lecz postrzegając go wampirzymi oczyma, wydawał mi się wręcz niewyobrażalnie piękny, boski! To on trzymał mnie w swych silnych ramionach. Jedwabny garnitur,
który miał na sobie połyskiwał bardziej niż zazwyczaj. W końcu spojrzałam w jego oczy. Były
takie duże i piękne, a fiolet tęczówek kojarzył mi się z polem lawendowym. Zaskoczyła mnie jednak jego mina. Wyrażała szok, a jednocześnie ulgę i bezgraniczną miłość. Nie
mogłam się powstrzymać i pocałowałam go. Jego usta były słodkie i delikatne, na
początku struchlał, jak gdyby bał się, by nie zrobić mi przypadkiem krzywdy, ale już po chwili całował mnie równie żarliwie jak ja jego. Pieszczota nie trwała jednak tak długo jakbym tego pragnęła, bo ktoś
znacząco odchrząknął. Oderwaliśmy się od siebie, a ja zachichotałam jak urocza nastolatka. Wstałam i obróciłam się ku nim. Kiedy w reszcie ujrzeli mnie w całej okazałości,
z ich ust jednocześnie wydobył się jęk zachwytu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Coś się zmieniło?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jesteś niesamowita. -
powiedział Olivier<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Masz takie przepiękne
oczy! - powiedziała Joanne Editte.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- To taki niespotykany
kolor wśród wampirów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
I jak za dotknięciem magicznej różdżki
naszyjnik spoczywający dotychczas na mej piersi uniósł się emanując oślepiającym blaskiem. Po chwili światło przestało już tak razić, następnie zgasł i
opadł spowrotem na dekolt. Podniosłam go na wysokość oczu by mu się przyjrzeć. Smok
miał barwę laguny w gasnącym świetle dnia z odrobiną ciepłego złota. Byłam oczarowana. Chciałam jak najszybciej zobaczyć jak wyglądają teraz moje oczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Olivierze masz tu gdzieś jakieś lustro?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Oczywiście. Chodź za mną ukochana, poprowadzę Cię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Zaprowadził mnie do pewnej dużej sypialni, w której stało wielkie lustro, w ciężkiej złoconej, bogato zdobionej ramie. Niemal się do niego teleportowałam, ale dla wampirów to przecież całkowicie normalne. Moja sylwetka
była nieco smuklejsza niż uprzednio, a włosy o kilka centymetrów
dłuższe. Te nowe cechy nie wywarły na mnie takiego wrażenia, jak oczy. Miały taką barwę jak smok wiszący na mojej szyi, jednak wokół źrenic dostrzec można było dwanaście złocistych promyków rozświetlających tęczówkę o barwie głębokiego turkusu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
- Teraz wiemy już, gdzie zapodziały się płomienie dwunastu rytualnych świec.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Popatrzyłam zdumiona na Oliviera. Stał nonszalancko oparty o ciężką ramę lustra z łobuzerskim uśmiechem, który wydawałoby się, że wcale nie przystoi wcale nie pasuje osobie w jego wieku. Jednak nic bardziej mylnego. Dodawał mu chłopięcego uroku, a mimo tego był wciąż tak seksowny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jeśli nadal będziesz się uśmiechał do mnie w ten sposób, to chyba się w Tobie zakocham.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Na to liczę. - Powiedział ściszonym, nieco ochrypłym głosem od którego przeszedł mi po plecach przyjemny dreszcz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Wróciliśmy do
wielkiej sali, w której nadal czekali na nas John i Joanne Editte. Siostra siedziała na kolanach chłopaka zaśmiewając się niebogłosy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Widzę, że humor Wam dopisuje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Popatrzyli na mnie, na siebie i ponownie zaczęli chichotać. Byłam pewna, że nie przeszkadza jej to, kim się stałam. W jej zachowaniu wyraźnie dostrzegłam szczęście. Nie dziwne, w końcu była ze mną, miała kogoś kto na prawdę się o nią troszczy, a do tego chłopaka, który wywoływał uśmiech na jej twarzy. Patrząc na nich sama złapałam się na głupkowatym uśmiechu. Oboje byli tacy uroczy. Jednak tak czy inaczej będę musiała porozmawiać później z Johnem o pewnej sprawie dotyczącej Joanne Editte.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Podeszłam do Oliviera obejmując go. Byłam już pewna, że i ja znalazłam szczęście. Wszystko ładnie, pięknie, jednak przez chwile zapomniałam o jednym delikwencie. Romulus. Czemu zawsze musi znaleźć się ktoś kto potrafi wszystko schrzanić? Muszę dojść do tego, w jaki sposób go pokonać i przypomnieć sobie
wszystkie znane mi taktyki walki. Jednak zanim do tego
dojdzie, powinnam ogarnąć swoje ulepszone zmysły i wykorzystać je w stu procentach.<br />
<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
- Olivierze? Nie obrazisz się jeżeli na moment Was opuszczę? Chciałabym się przejść, zaznajomić się z moim nowym "ja", tymi wszystkimi wyczulonymi zmysłami, może nawet coś rozwalić!<br />
Uniósł znacząco brew, pojrzał na mnie z udawaną dezaprobatą i pokiwał głową z rozbawionym, niemal zawadiackim uśmiechem. Był taki przystojny!<br />
- No co?! - Ciągnęłam dalej. - Przecież muszę wyczuć swoją siłę zanim komuś zrobię krzywdę, prawda? - Próbowałam wybrnąć.<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nic, nic kochana. Idź się wyszalej, tylko bądź ostrożna. Obiecaj, że będziesz.<br />
Nadal traktował mnie jak kruchą istotkę. To całkiem urocze, choć przywykłam do odgrywania roli twardzielki. Uśmiechnęłam się do
niego i ucałowałam słodko. Wybuchła we mnie fala emocji. Nie spodziewałam się, że odczucia będą aż tak silne. Oderwałam się od niego i wybiegłam na
dwór w zaskakującym tempie. Ciemne nocne niebo rozjaśniały jedynie księżyc i gwiazdy, jednak widoczność mnie zaskakiwała. Widziałam wszystko tak dokładnie jak w dzień w cudownym srebrzystym świetle nocy. Podbiegłam bezszelestnie na skraj lasu. Choć nie odczuwałam chłodu, wiedziałam, że noc nie była ciepła. Nieświadome mojej obecności zwierzęta oddychały powoli wydmuchując parę, a ich serca trzepotały miarowo w klatkach piersiowych. To na prawdę fascynujące jak niedoskonałym stworzeniem jest człowiek, a także to jak cudowna jest natura nocą postrzegana wampirzymi zmysłami. Jednak po chwili moje rozmyślania, przerwało znów to niepokojące uczucie. Zew krwi. Pragnienie. Muszę pożywić się nim stracę nad sobą panowanie. Skupiłam się węsząc i nasłuchując. Gdzieś nieopodal znajdowało się jakieś duże zwierzę. Mogłoby się nadać na pierwsze pożywienie. Udałam się w stronę tropu. Jakieś sto metrów od celu stanęłam. W oddali coś błysnęło. Rozglądałam się i nasłuchiwałam. Usłyszałam warkot, więc instynktownie przybrałam pozycję bojową, szykując się na nadchodzące zagrożenie. W głowie zapaliła mi się jakaś kontrolka nakazująca ostrożność.<br />
<br />
<br />
<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Pokaż się. - Rzuciłam ostro, choć nie wiedziałam nadal z kim lub czym mam do czynienia.<br />
Jak na komendę z pobliskich
krzaków wyskoczył rosły biały wilczur, z krwisto czerwonymi oczyma. Spoglądał na mnie nieufnie, podobnie jak i ja na niego. Warkot ustał. W pewnym momencie patrząc mi
prosto w oczy stanął na dwóch nogach (czy raczej jeszcze nadal łapach) usłyszałam nieprzyjemny gruchot, niczym łamanych kości i chwilę później stał już przede mną dobrze zbudowany, na moje oko około osiemnastoletni, bardzo wysoki chłopak. Spojrzałam odchylając głowę. Oj ze dwa metry to nie wyjęte! Był
blondynem, a jego oczy zatraciły krwistą barwę i stały się po prostu brązowe. Powoli wyprostowałam się, choć nadal nieufnie spoglądając.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
- Kim jesteś?- Zapytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jestem William
Shetwood proszę pani. Przepraszam, jeśli zaniepokoiłem. Myślałem, że to jedna z tych czerwonookich bestii.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Spokojnie nie należę do nich. Jestem wybawieniem dla tych którzy zostali skrzywdzeni przez Romulusa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Ten podły bydlak wybił mój klan, całą rodzinę... Zostałem tylko ja i moja siostra
Takisha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Czym jesteście?-
Zapytałam. Nie wiedzieć czemu nadal
mu nie ufałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jesteśmy ostatnimi potomkami wilkokrwistych. Wilkokrwiści zrodzeni są z wilkołaka czystej krwi i człowieka. Od setek lat pomagamy dobrym wampirom w wojnach przeciwko czerwonym. Ale... Twoje oczy są inne. Ciężko było mi ocenić do których przynależysz, póki nie powiedziałaś o Romulusie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak. Moim przeznaczeniem jest pokonać go. Byłabym zaszczycona gdybyś dołączył do nas wraz z siostrą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Do nas? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Po jego minie wywnioskowałam, że nie wie o tutejszych wampirach. Zastanawiałam się też czy wie o Olivierze, skoro zna Romulusa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Mieszkam w
tutejszym dworze Londenbergow, razem z moim asystentem Johnem Krasinskim, siostrą - Joanne Editte oraz moim mężczyzną Olivierem Londenborgiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jesteś wybranka
panicza Londenborga?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Zgadza się.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Trzeba było tak
od razu! Z przyjemnością będziemy walczyć u Twego boku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Wspaniale! Tymczasem muszę skoczyć na szybkie polowanie, nim stanę się jakąś bestią. Spotkamy się przy bramie dworu, dobrze?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak jest!-
Zasalutował, po czym znów usłyszałam ten charakterystyczny trzask i ponownie ujrzałam szkarłatnookiego białego basiora. Już po chwili zniknął gdzieś w głębi spowitego ciemnością lasu. Właściwie uznałam to za dobry pomysł i zrobiłam to samo. No może poza przemianą w wilka zachichotałam sama do siebie. Po kilkunastu
metrach na mojej drodze wyrósł masywny jeleń o pięknym rozłożystym porożu. Kroczył majestatycznie w srebrzystej łunie księżyca. Ale nie miałam czasu zachwycać się pięknem przyrody. Pragnienie nie dawało mi spokoju, a zapach jego krwi był tak słodki i dziki jednocześnie. Wyczułam, że wezbrał w nim niepokój. Struchlał nasłuchując. Jednak nim zdążył zebrać się do ucieczki dopadłam jego szyi wbijając kły w prosto w tętnicę, jakbym instynktownie dokładnie wiedziała gdzie się znajduje. Ku mojemu zdziwieniu rozprawiłam się z nim z taką łatwością jakby było to zwierze pokroju królika. Nie doceniałam wcześniej siły wampirów, choć od lat z nimi walczyłam i sądziłam, że wiem na co je stać. Nic bardziej mylnego, bo dopiero teraz na prawdę zdałam sobie z tego sprawę. Niestety rogacz to nadal trochę za mało na pierwsze polowanie. W przeciągu kolejnej godziny udało mi się jeszcze dopaść rysia i lisa. I choć jako drapieżniki próbowały stawiać opór w obliczu zagrożenia, nie były w stanie w żaden sposób obronić się przed mą nabytą siłą. Zaspokoiwszy palące pragnienie wróciłam pod bramę oczekując na wilkokrwistych. Po kilku minutach zjawili się oczywiście pod postacią psowatych. Rozpoznałam rosłego białego bysiora, a mniejsza, chuda wilczyca o sierści barwie toffi musiała być jego siostrą.<br />
<br />
<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Williamie czy moglibyście zmienić się w ludzi?<br />
Wilk skinął powoli, dostojnie głową i znów usłyszałam ten dziwny trzask. William był o wiele wyższy i potężniejszy Takishy. Dziewczyna
była ładną blondynką o drobnej figurze. Wyglądała na nieco wystraszoną. Poprowadziłam ich przez dwór do wejścia. Nie bardzo wiedziałam, gdzie się wszyscy podziali, ale po zapachu doszłam do wniosku że mogą znajdować się w wielkiej sali. Jednak jakiś zapach mi tu nie pasował. Nie był to zapach wilka. Bynajmniej. To zapach... Wampira. Pospiesznie otworzyłam drzwi i z pewną nieufnością weszłam do
niego. William i Takisha szli zaraz za mną. Wyczuwałam, że są równie spięci jak i ja. W sali siedziały trzy wampiry. John z moja siostra na dwuosobowej sofie,
a Olivier z jakąś wampirzyca na kanapie. Ta zaś trzymała go za rękę i
wpatrywała się niego czerwonymi ślepiami. Dopiero teraz dotarło do mnie, że nie jest po mojej stronie już nie wspominając o tym, że podwala się do mojego faceta! Moje mięśnie instynktownie się napięły, usłyszałam syk, który o dziwo wydobył się właśnie z mojego własnego gardła, a zaraz za mną wyrósł wilczy duet. Dopiero wtedy Olivier zauważył moją obecność. Podbiegł do mnie chwytając mnie za nadgarstki, mówiąc spokojnie i powoli jak do wystraszonego zwierzęcia.<br />
<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Andromedo skarbie, uspokój
się. Ariana nie jest wrogiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dla mnie jest! Jej oczy są czerwone! Już nie mówiąc o tym, że pozwalasz na to by Cię dotykała! - Syknęłam do niego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Ukochana to jest
moja była, wpadła do mnie w odwiedziny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Świetnie! Jeszcze lepiej!-
Warknęłam do niego. Żaden jego argument mnie nie uspokajał, a jeszcze bardziej podnosił poziom adrenaliny. Napięłam wszystkie mięśnie, byłam już gotowa by się na nią rzucić. Widziałam w jej oczach, że tylko na to czekała. Widziałam jak łypie pożądliwie tymi swoimi ognistymi oczami na mojego Oliviera! Nie mogłam pozwolić na to, by jakaś brudna wampirzyca odebrała to co moje. Warknęłam na nią, a wilki stojące za mną zawtórowały mi dwukrotnie mocniejszym gardłowym warkotem. Tak samo jak ja były już gotowe do ataku. Ariana wstała spięta gotowa do ataku. W tej chwili ktoś złapał mnie za rękę. Był to Olivier. Spojrzałam na niego.<br />
<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Andromedo proszę. Uspokój się. Jak widzę przyprowadziłaś gości. Usiądź, porozmawiajmy.
Puścił jedną rękę, a za druga poprowadził mnie do fotela w którym to on zazwyczaj
zasiadał. Usiadłam zapadając się miękkim obiciu, a wilki usiadły po obu stronach i tak jak ja groźnie łypały na Arianę. Wampirzyca także usiadła. Miała długie, gęste włosy w odcieniu ognistej czerwieni, oczy koloru starej brudnej krwi i zgrabną choć lekko kształtną sylwetkę. Mierzyłyśmy się wzajemnie wrogo wzrokiem. W tej chwili odezwał się John:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
- Może powiesz nam,
gdzie spotkałaś wilki?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie będę rozmawiać
o tym przy niej!- Wskazałam Arianę nonszalancko starannie wypiłowanym pomalowanym na burgund paznokciem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Co to w ogóle miało
być?! Czy on myślał, ze jestem na tyle głupi,
by zdradzać swoje plany przy wrogu? Coraz bardziej mi się to nie
podobało.<br />
<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Idę do kuchni przygotować Joanne Editte kolację i poczęstować czymś moich gości. Wrócę dopiero gdy jej już
tutaj nie będzie. Wstałam z fotela i poszłam do dużej kuchni. Wilki poszły za
mną i dopiero w holu się przemieniły spowrotem w ludzi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie podoba mi się
to. - Mruknęłam do towarzyszy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nam też nie. Dla
nas ta kobieta także jest wrogiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie będę sobie teraz zawracać nią głowy. Jeśli pozwolicie chciałabym abyście zjedli coś tutaj. Kiedy
ostatni raz jedliście coś normalnego?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak szczerze mówiąc to już dawno nie jedliśmy ludzkiego jedzenia. Zazwyczaj odżywiamy się po "wilczemu". - Powiedział kreśląc w powietrzu cudzysłów. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Rozumiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Zaprowadziłam ich do
kuchni, poprosiłam by usiedli przy długiej drewnianej ławie w jadalni połączonej niejako z kuchnią. Upiekłam ziemniaki w ziołach, ugrillowałam dwa duże wołowe steki, do tego ugotowałam kukurydze i polałam ją gorącym masłem. Do tego przygotowałam sos i całość podałam gościom. Nalałam także świeżo wyciskanej lemoniady i sama zasiadłam przy nich jedynie z lampką wina w dłoni. Gdy dotarł do nas John również nalałam
mu wina i wyciągnęłam z piekarnika ciepły placek jabłkowy smakowicie pachnący cynamonem. Podzieliłam go i również podałam na stół. Już zaczynałam tęsknić za pysznym domowym jedzeniem, a to dopiero przecież dopiero początek pełnokrwistej diety.<br />
<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Smacznego życzę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dziękujemy Ci.
Jesteś dla nas nadzwyczaj uprzejma. - Powiedziała Takisha, która w końcu chyba zdołała się nieco odprężyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Proszę bardzo.
Chcę Wam przedstawić mojego asystenta Johna i moja siostrę Joanne Editte. John, JE to są moi nowi sojusznicy -
William i Takisha Shetwood. Są wilkokrwistymi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Miło Was poznać. -
Powiedział John. - Dlaczego Ci tak odwaliło tam, w salonie?- Tym razem
zwrócił się do mnie.<br />
No tak, cały John, jak zawsze bezpośredni i od razu wali prosto z mostu. <br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Bo ta cala Ariana nie należy raczej do naszych przyjaciół. Z resztą jak wszyscy czerwonoocy krwiopijcy i powinieneś
o tym wiedzieć. A prócz mojego niezawodnego instynktu, nieco wzięła nade mną górę zazdrość, wielkie mi halo...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dobrze już dobrze.
A po co nam wilki?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Wilkokrwiści są nam niezbędni w walce z Romulusem. Ten drań lata temu wybił calutką ich rodzinę, a także pozostałą część watahy. W dodatku ich rodzice walczyli u boku Oliviera.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak, to prawda
walczyli u mego boku z honorem i sercem pełnym odwagi. - Głos ukochanego wyrwał mnie z
zamyślenia. - I jestem zaszczycony, że i ich pierworodni, ostatni potomkowie klanu
wilkokriwstych zjednają się z nami we wspólnej walce i wspólne dobro.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- To będzie dla nas
zaszczyt o panie. - Powiedział William z ręką na sercu, a po chwili dodał. - Z
całym szacunkiem... Ale to, że pozwoliłeś tej paskudnej pijawce z czerwonymi
oczami wejść do swojego domu było co najmniej nierozsądne z twojej strony i wolałbym
przyjmować rozkazy od twojej ukochanej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Rozumiem i szanuję
waszą decyzję. Andromeda jest mi najdroższą na tym świecie, więc jedyne czego pragnę to abyście przy niej byli i chronili jakoby skarb największy. Chciałbym wam w zamian zaproponować zamieszkanie w mej posiadłości. Jest tu wiele pustych komnat, w których znajdziecie i Wy swoje miejsce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dziękujemy Ci panie
to dla nas zaszczyt. Od urodzenia mieszkaliśmy w norze w lesie jak prawdziwe
wilki, niemniej jednak może nadszedł czas, by w końcu skosztować ludzkiego życia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jutro jadę po nasze
rzeczy do starego mieszkania, więc jeśli
chcecie to mogę zabrać was ze sobą. Moglibyśmy wybrać się na zakupy, co Wy na to?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dziękujemy za propozycję, ale na prawdę nie chcielibyśmy sprawiać panience kłopotu, Andromedo.<br />
- Ależ, co Wy za głupoty wygadujecie? Przecież to żaden problem! A nie możecie zaprzeczyć, że jeżeli macie być teraz częściej w ludzkiej aniżeli wilczej skórze, to przydadzą wam się jakieś ciuchy. Także jutro jesteście moi, a ja nie znoszę sprzeciwu. - Rzekłam z uśmiechem puszczając do nich oczko.<br />
Takisha wyraźnie rozpromieniła się. Wiliam widząc zachwyt siostry i moje zdecydowanie nie mógł więcej zaprzeczać.<br />
- Jak sobie życzysz Andromedo. Postaramy się to panience wynagrodzić tak szybko, jak będzie to możliwe. <br />
- Jesteś dla nas taka dobra! - Rzekła Takisha i uściskała mnie, choć brat spojrzał na nią karcącym wzrokiem mówiącym "Zachowuj się młoda.".<br />
<o:p></o:p><br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- To nic takiego, wasza pomoc jest warta o wiele, wiele więcej. Tak więc przynajmniej w ten sposób mogę Wam się odwdzięczyć. John
pamiętaj, ze jedziemy jutro na patrol, a Wy jeżeli chcecie możecie jechać razem z nami. Zmieniacie się w wilki
tylko w czasie pełni? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie, nie. Zmieniamy się kiedy tylko chcemy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
Pokiwałam ze zrozumieniem głowa. Byłam w coraz lepszym humorze, ale sprawa Ariany wciąż nie dawała mi spokoju.
Jak tylko wszyscy skończyli posiłek poprosiłam Joanne Editte by pomogła mi zmyć naczynia. Nie potrzebowałam co prawda jej pomocy, ale musiałam z nią o czymś porozmawiać. Matka najwidoczniej dalej jej o tym nie wspomniała. Moja siostra jest wilkołakiem, a właściwie, to choć o tym nie wie zawsze nim była. Gdy mama była w trzecim miesiącu ciąży zaatakował ją wilkołak. Ugryzienie w prawdzie nie podziałało na nią, ale jad wilkołaka dostał się do krwiobiegu i zagnieździł się w maleńkim stworzonku rozwijającym się w jej brzuchu. Przez całą ciążę mama męczyła się szczególnie podczas pełni księżyca, gdyż małe wilkołaczątko rozwijało się w zawrotnym tempie, gromadząc w sobie większą siłę niż ludzki noworodek. Specjalny czar jaki rzucił pewien czarnoksiężnik z Nowego Orleanu na płód pozwolił wstrzymać dalszy rozwój klątwy wilkołaka, ale to było tylko tymczasowe. Czar będzie oddziaływał na nią tylko do osiemnastego roku życia mojej siostry. Po ukończeniu pełnoletniości (przynajmniej tej europejskiej) pierwsza pełnia zneutralizuje czar. Tylko skutki mogą być nie do opanowania, gdyż klątwa była zbyt długo wstrzymywana. JE była w szoku. Nie mogła uwierzyć, że mama tyle lat to przed nią ukrywała. Powiedziała, że zawsze czuła się inna, silniejsza, potrafiła słyszeć więcej i czuć więcej niż inni. Ale nigdy by nie powiedziała, że jest jest kimś więcej niż wyczulonym człowiekiem. Miała dużo do przemyślenia. Po rozmowie posłałam ją do sypialni. Wiem, ze w takich chwilach wolała przemyśleć wszystko w samotności, chociaż tym razem i tak wiedziała, że nie może liczyć do końca na samotność. W końcu gdy tylko John usłyszy jej myśli zaraz się przy niej zjawi, jeśli już nie jest w jej sypialni. Moja siostra miała stać się wilkołakiem już za trzy miesiące. Ciekawe jak teraz będzie wyglądał ich związek, Młoda wilkołaczyca i młody dhampir. Szaleństwo. Mam jutro do załatwienia mnóstwo spraw. Ciekawe czy Shetwoodowie skończyli szkołę? Ale skoro mieszkali całe życie w leśnej norze, to nie wydaje mi się. Postanowiłam ich także zapisać do tutejszego liceum razem z moją siostrą. Wraz Olivierem zaprowadziłam
Williama i Takishę do ich sypialni. Wkrótce i my udaliśmy się do swojej.
Położyłam się na tym monumentalnym łożu, dokładnie tym, które widziałam we śnie. Sen... Przypomniał mi się calutki ze szczegółami. Aż zesztywniałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Co się stało ukochana?-
Zapytał mnie Olivier miedzy pocałunkami w szyję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Miałam ostatnio sen... Który odbywał się właśnie tutaj.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- To dobry sen?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Z początku... Ale potem...- Nie dokończyłam, gdyż moje gardło się zacisnęło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Potem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Nie wytrzymałam i
opowiedziałam mu jego treść. Zdradziłam mu też, że już raz mnie nawiedził mnie w ten sposób podczas mojej pierwszej nocy w mieście. Popatrzył na mnie zmartwiony i mocno mnie
przytulił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Spokojnie najdroższa,
już niedługo nie będziesz musiała się nim zamartwiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nim może nie, ale wciąż pozostaje ta cała Ariana... - Mruknęłam z niezadowoleniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie życzysz sobie
bym widywał się z Arianą? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Czy to nie
oczywiste?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jak sobie życzysz moja Pani. Więcej jej przy mnie nie ujrzysz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dziękuję kochanie. Na prawdę działa mi na nerwy. - I jak tu go nie kochać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Pocałowałam go na
zgodę, po czym nasz pocałunek stał się bardziej namiętny. W końcu przeistoczył się w nasze prywatne igraszki. <br />
<br />
Następnego ranka zrobiłam
swojej siostrze oraz wilkom śniadanie, zaraz potem wybrałam się do swojego dotychczasowego mieszkania, gdzie zastałam krótką notkę od burmistrza. Prosił o kontakt, jednak postanowiłam zająć się tym jutro, należy mi się choć chwila spokoju. Tymczasem zabrałam się za pakowanie swoich rzeczy. Na szczęście jako, że właściwie całe życie spędzam na walizkach, to nie było tego szczególnie dużo. Uwinęłam się ze wszystkim w dwie godziny, podrzuciłam walizki na dwór, zabrałam stamtąd wilczą gromadkę, a w międzyczasie zdążyłam zapisać ich do miejscowego liceum. Udaliśmy się do Savannah Mall, gdzie obskoczyliśmy wyprzedaże. Przekąsiliśmy coś ma szybko w Subwayu, obkupiłam ich w ciuchy i rzeczy do szkoły, a sama zakupiłam jedynie prezent dla Oliviera. Nieco zmęczeni, choć zadowoleni wsiedliśmy do samochodu, by udać się w końcu do naszego wspólnego domu. Muszę przyznać, że miło jest po latach w reszcie zamieszkać wraz z innymi ludźmi. No może nie do końca ludźmi, jednak dopiero teraz mogę przyznać się sama przed sobą, że brakowało mi towarzystwa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dzień dobry
Kochanie, jak minął dzień? - Zapytał obdarowując mnie słodkim pocałunkiem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dobrze, choć mam już ochotę na chwilę wytchnienia. Czeka
mnie jeszcze zakup auta dla
dzieciaków. Może zechcesz mi towarzyszyć?</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jak sobie życzysz maleńka. - Powiedział z ciepłym uśmiechem.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Ach! Zapomniałabym,
mam dla ciebie maly prezent. - Skoczyłam do przedpokoju, sekundę później znów
siedzialam na jego kolanach. - Mam nadzieję, że Ci się spodobają. Kupiłam też
kilka designerskich dodatków mających wprowadzić tu nieco ducha nowoczesności. Pomyślałam także, że moglibyśmy zatrudnić służbę. Co sądzisz?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Szczerze powiedziawszy, to nie taki zły pomysł. Od dawna ten dom nie był należycie pielęgnowany. Przyda się ktoś, kto przywróci mu dawną świetność. Zechciałabyś zająć się zatrudnieniem? Mam wrażenie, że masz niezwykłą intuicję do ludzi najdroższa.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Coś w tym jest. Nie ma sprawy.
Jutro się tym zajmę, zadzwonię do kilku agencji. Chodź do jadalni, podpytamy Joanne Editte o samochód, po czym zrobimy jej niespodziankę, będzie zachwycona!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Chwycił moją dłoń i udaliśmy do jadalni, gdzie wszyscy się zgromadzili. Gdy tylko weszliśmy William i Takisha zawzięcie o czymś dyskutowali, zaś nasza wilczo-dhampirska parka się obściskiwała. Olivier znacząco
odchrząknął, a ja tylko zachichotałam. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Cieszę się, że znów mam z kim dzielić te mury. Pustka mi doskwierała. Teraz jak niegdyś panuje tu rodzinna, radosna atmosfera. Dzięki wam ten dwór znów żyje i mam nadzieję, że tak już
pozostanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- My również cieszymy się,
że tu mieszkamy jesteśmy Ci tacy wdzięczni. Poniekąd Ty i Andromeda jesteście dla nas
jak rodzice, których nie mieliśmy. - Powiedziała podekscytowana Takisha. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dla JE zawsze byłam jak matka, dwójka w tę czy we w tę. - Powiedziałam rozbawiona, a wszyscy wybuchli serdecznym śmiechem. - Swoją drogą młoda. Już niedługo Twoje urodziny, co chciałabyś dostać?<br />
- Matka... Obiecała mi auto na 18 urodziny. Ale chyba w obecnej sytuacji to nie aktualne.<br />
- Tak? A jaki?<br />
- Czerwonego Mustanga. Nie uważasz, że pięknie bym się w nim prezentowała?<br />
-
Oczywiście! Szkoda, że nie może dopełnić obietnicy w tych okolicznościach... Mamy coś jeszcze dziś sporo do załatwienia, więc wrócimy pewnie dopiero w nocy. A wy w tym czasie przygotujcie się na jutro, w końcu pierwszy dzień w liceum, to nie lada wyzwanie. Rano Was odwiozę. Rozpakujcie swoje zakupy, a resztę moich szpargałów zostawcie tu w jadalni. Ciebie też to dotyczy John.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dobrze mamo. -
Zażartował. Założyłam dopasowaną, czerwoną sukienkę bez ramiączek, do tego złote sandałki na szpilce.
Olivier jak zawsze elegancki, zabójczo prezentował się w idealnie skrojonym garniturze od Hugo Bossa. Wyglądaliśmy jak gwiazdorska para, niczym Angelina i Brad! <br />
Gotowi do wyjścia wyruszyliśmy do Atlanty, gdzie mieścił się najbliższy autoryzowany salon Forda. Co prawda przed nami 3-godzinna podróż, ale czego nie robi się dla jedynej siostry!<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Korekta: Wiktoria Gajewska</span></div>
</div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-19597262303302145912014-05-28T15:22:00.002-07:002014-05-28T15:22:56.058-07:00ROZDZIAŁ VI: Podarunek<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Spacerowaliśmy niespiesznie po posiadłości milcząc z początku. Przerwałem ciszę opowieścią o sednie przemiany. Ku mojemu zdziwieniu nie wyczułem w jej osobie krzty niepokoju czy strachu. Jednak jej mina wskazywała, że jest nieco zmartwiona, więc objąłem ją ramieniem, by dodać otuchy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie zamartwiaj się piękności. Jesteś silną kobietą. Pewien jestem, że sobie poradzisz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie o siebie się
martwię, a moja siostrę i Johna. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Rozumiem. Jeżeli macie chęć... Zamieszkajcie wraz ze mną w rezydencji. Mieszkanie samemu wśród tuzina komnat nie wpływa dobrze ani na ludzi ani na wampiry. Zdziczeć przyjdzie wkrótce! Niegdyś, otaczało mnie mnóstwo ludzi - rodzina, służki, stajenni... Tak, to były piękne czasy. Wszyscy stanowiliśmy jedną wielką rodzinę, bez względu na pozycję, urodzenie czy rasę. Bardzo mi tego brakuje. Wasze towarzystwo byłoby nie lada pociechą. Chyba za dużo mówię. Jednak byłbym zaszczycony gdybyś przyjęła ode mnie to. -<br />
Wyjąwszy z kieszeni niewielkie pudełko podarowałem je dziewczynie.<br />
<a name='more'></a><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Olivierze nie
trzeba było! - Wzięła przedmiot do ręki i otworzyła wieczko. - Ojej! Jakie to piękne...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Należy do mej rodziny od pokoleń. Szyję każdej wybranki serca potomka
Landenborga winien zdobić naszyjnik z herbem rodu. Teraz smok nosi barwę złota. Po przemianie zaś przybierze barwę twych oczu. - Nieco zmieszany, zadziwiony własną śmiałością pogładziłem się po karku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Dziękuję, jest doskonały. Ale... Nie wiedziałam, że coś do mnie czujesz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Od pierwszego wejrzenia...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Oczy zalśniły jej jak dwa szmaragdy gdy usłyszała me słowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Czy mógłbyś pomóc mi go założyć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Oczywiście, cóż ze mnie za dżentelmen! Sam winien był to zaproponować!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Zapiąłem
naszyjnik na jej nagiej smuklej szyi i ułożyłem delikatnie medalik. Smok idealnie dopasował się do kształtu jej dekoltu, jakby był stworzony po to by właśnie tam się znaleźć. Teraz wyglądała jeszcze piękniej niż kiedykolwiek wcześniej. Zbliżyła się do mnie i
delikatnie ucałowała me lico. Pocałunek ten mrowił mnie przyjemnym ciepłem jeszcze przez następne kilka chwil. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Będę musiała już wracać do domu... Powinnam porozmawiać z Joanne Editte i
Johnem. Jeszcze raz dziękuję...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie dziękuj moja miła, jest dokładnie tam, gdzie powinien się znajdować.
Bądźcie jutro po zachodzie słońca. Pełnia wstaje dziś wcześnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Jasne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Wsiadła do samochodu
pomachała mi z wozu, z delikatnym uśmiechem na twarzy, po czym odjechała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
**********<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Nie mogłam wprost uwierzyć, że
tak przystojny facet się mną interesował. Postanowiłam, że już nigdy nie zdejmę tego naszyjnika, choćby nie wiem co się działo. A propozycja wprowadzenia się do dworu wydaje się być świetnym pomysłem. Ja i John będziemy mogli
czuć się tam swobodnie. Mam tylko nadzieję, że równie swobodnie będę mogła się poczuć przy
Olivierze, bo póki co moje ciało przy nim wariuje. Może pomoże mi w okiełznaniu Joanne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Gdy zaparkowałam pod domem dostrzegłam, świecące się w kuchni światło. Znaczyło to, prawdopodobnie, że się nie pozabijali, nie zgubili, więc mogę w reszcie z nimi porozmawiać.
Weszłam do holu wcisnęłam guzik windy i wjechałam na drugie piętro.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Mam nadzieje, że młoda zrozumie dlaczego powinniśmy się przeprowadzić. Otworzyłam drzwi do
mieszkania i udałam się do nich by przekazać im dobrą nowinę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
- To ja, już jestem.
Co tak smakowicie pachnie??<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-John zrobił nam
obiad, pieczonego kurczaka z frytkami i colesławem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Super! Tak się składa, ze jestem strasznie głodna!<o:p></o:p> Mamy być u Oliviera
jutro około osiemnastej. Przynajmniej z tego co zrozumiałam, z tego języka z minionej epoki, hihi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie ma sprawy
wszystko już mamy. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- No to super.
Chciała bym o czymś z wami porozmawiać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Chcesz żebyśmy
wszyscy zamieszkali w dworze Londenbergow<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak. To będzie
najlepsze dla nas. A Olivier sam wyszedł z propozycją<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- I widać, że tez coś Ci podarował i nie wygląda to na tanią błyskotkę! - Zachichotała moja siostra.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie szczerz się tak.
Ten naszyjnik jest niezwykły, a smok po mojej przemianie przybierze
kolor moich oczu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Coś jak magia, tak?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- No cóż ty tu rządzisz, więc cię wysłuchamy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Będzie
wspaniale zobaczycie. A poza tym przyda się
jeszcze jeden sojusznik w walce z Romulusem, nieprawdaż?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak, masz rację. - Powiedział John.<br />
<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Reszta dnia
przebiegła spokojnie. Zjedliśmy pyszny obiad, który przygotował John, swoją drogą nie spodziewałam się, że może tak dobrze gotować. Potem obejrzeliśmy jakiś głupawy film w
telewizji i porozchodziliśmy się do swoich sypialni. Po gorącym prysznicu
położyłam się na łóżko i rozmyślałam o Olivierze, a rozmyślenia te powoli
zmieniły się w surrealistyczny sen. Znalazłam się w sypialni Oliviera
ubrana w skąpą halkę w panterkę opierając się uwodzicielsko ręką o futrynę drzwi. Olivier na wpół leżący, oparty plecami o duże satynowe poduchy czekał na mnie ubrany w obcisłe
czarne bokserki. Jego umięśnione, ciało aż kipiało seksem. Chciałam dotykać tych wszystkich wyrzeźbionych mięśni opuszkami palców. Baldachim
delikatnie powiewał nad łóżkiem tworząc tajemniczy i nieco baśniowy wygląd sypialni. Kocimi
ruchami podeszłam do łóżka i wdrapałam się na niego. Zaczęliśmy się całować i dotykać nasze spragnione ciała. Jego palce wędrowały po mnie, a usta delikatnie pieściły dekolt i piersi. Rzuciwszy go na plecy
zaczęłam całować jego szyję schodząc coraz niżej i niżej zatrzymując się na
najczulszym miejscu. Ściągnęłam z niego bokserki, gdy poczułam, że jest w gotowości. Kontynuowałam pieszczoty zerkając
na ukochanego. Przyjemnie było ujrzeć błogość w jego spojrzeniu. Dotknął czule dłonią mojej twarzy i zbliżył się by ucałować mnie w usta. Zaczęliśmy się kochać, a ja odczuwałam rozkosz jakiej nie zaznałam nigdy wcześniej. Obiema rękoma trzymałam oparcie łóżka. Otworzyłam oczy by spojrzeć na Oliviera,
ale zamiast niego ujrzałam jego brata z obnażonymi kłami. Na szczęście właśnie
w tej chwili się obudziłam.<br />
<br />
Była ósma
rano, a ja byłam cała zlana zimnym potem. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni by
zaparzyć sobie kawy. Cały czas miałam w głowie sen, a szczególnie tę scenę z paskudną pijawką ,więc nic dziwnego, że jak John wszedł do kuchni to się
skrzywił.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Znów śnił Ci się Romulus?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Tak, z pięknego snu
zrobił się koszmar. Masakra...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Współczuje Ci, tak
w ogóle to mam do ciebie małe pytanko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Wal śmiało.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Była byś zła gdybym zechciał związać się z Twoją siostrą?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Hmm... Nie, chyba nie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Super. Już
myślałem, że się na mnie wściekniesz i wyrzucisz z domu i takie tam… - Powiedział szczerząc się jak głupek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- No co ty. Nie mam
zamiaru bawić się w naszą matkę. No chyba, że ją skrzywdzisz to wywalę Cię na zbity pysk. Haha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Fajnie to słyszeć, przynajmniej bez końcówki o wywalaniu na zbity pysk.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Wróciłam do picia kawy, gdy wstała moja
siostra - zrobiłam jej śniadanie. Dzień przebiegał spokojnie, więc obejrzeliśmy film, posprzątałam dom,
poukładałam rzeczy Johna, Joanne Editte i
swoje, a na koniec ugotowałam obiad. Młoda powiedziała, ze już dawno nie
jadła tak dobrej zapiekanki serowej i ciasta napoleońskiego. Ucieszyło mnie to,
bo był to mój ostatni posiłek w ludzkiej postaci. Na samą myśl o tym w moim gardle rosła obrzydliwa gula. Około wpół do piątej zaczęłam
się szykować do rytuału. Rozpuściłam swoje długie włosy i gdzieniegdzie
powpinałam ozdobne szpilki. Gładko spływały po ramionach i plecach a na końcach wiły się romantycznie wyglądające loki. Ubrałam się w białą lejącą szyfonową suknię do ziemi i czerwony pół-gorset. Do
tego założyłam białe szpilki i postawiłam na delikatny makijaż. Kiedy skończyłam pozostało jedynie pół godziny do umówionego czasu. Poszliśmy do samochodu. Gdy wsiadałam John rozwarł usta, po czym powiedział, że
prześlicznie wyglądam. Podziękowałam mu i udaliśmy się do naszego przyszłego
domu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
*****************<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
W oczekiwaniu na Andromedę i pozostałych począłem rozpalać kadzidła. Wybrałem tę salę, gdyż jako jedyna miała piękny kopulasty przeszklony sufit, przez który już niedługo dostrzec będzie można księżyc w pełni.
Kiedy tylko skończyłem - wyszedłem na podjazd by oczekiwać na przybycie Andromedy. Minęło jakieś piętnaście minut, nim nadjechali. Otworzyłem ciężką żeliwną bramę, która zaskrzypiała w powitaniu. Samochód stanął nieopodal mnie. Podszedłem do drzwi, by pomóc mej wybrance wysiąść z wozu. Z dnia na dzień, co raz to bardziej zadziwia mnie swą niezwykłą urodą, nie mogę sobie wyobrazić jej obrazu po przemianie, czy to w ogóle możliwe by mogła być jeszcze piękniejszą?<br />
<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak niesamowicie wyglądasz tej nocy. - Powiedziałem, a ona obdarzyła mnie słodkim uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Zaraz za nią wyszedł
John i jej młodsza siostra, która była przeciwnością Andromedy, choć również
piękną. - Miała na sobie krotka czarna sukienkę i sandały.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br />
- Chodźcie poprowadzę
was do wielkiej sali. - Podałem Andromedzie ramię i poprowadziłem do budynku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Za pół godziny wzejdzie księżyc, więc możemy począć przygotowania<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Trochę się boję. - Wyszeptała Andromeda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Nie bój się
o słodka. Wszystko będzie dobrze. Jestem przy Tobie. - Ucałowałem ją we włosy. Pachniała tak cudownie, tak słodko. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Wchodząc do wielkiej sali, zasłyszałem zza mych pleców jęki zachwytów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-To pomieszczenie wygląda niczym średniowieczna sala balowa. - Powiedziała Andromeda, a
jej siostra przytaknęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Kobiety…- mruknął
John <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Wydałem stłumiony chichot. - Cały dwór
jest zbudowany na podobiznę zamku czy pałacu. Jak to woli.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- To gdzie mamy
stanąć?- Zapytała.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- W tym miejscu, pod szklistą kopułą. Tu będzie najlepiej. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Zaprowadziwszy ich w miejsce odpowiadające rytuałowi, wskazałem Johnowi miejsce, w którym winien się znajdować podczas obrządku. Podszedłem do jednej ze ścian
pomieszczenia i podałem mu z ciężkiego mahoniowego regału księgę rytuałów, a także rytualną szat. Z drugiej strony
stołu stała Joanne Editte wraz ze świecami i długą zapałką. Powróciłem do mej
Andromedy i chwyciłem ją za dłoń.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Bądźcie w gotowości. Niebawem zaczynamy. – Andromeda wciągnęła powoli powietrze do płuc<o:p></o:p>, a potem powoli je
wypuściła i zamykając oczy kiwnęła głową z aprobatą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Gotowa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
- Zacznijmy ceremonię.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Joanne Editte poczęła wokół nas rozstawiać świece o różnych
kolorach i rozmiarach, tak jak nakazałem. Rozpoczęliśmy kiedy powróciła na docelowe miejsce.
John rozpoczął jednostajnie odczytywać słowa rytuału, a Joanne w rytm jego slow
odpalała kolejne świece. Księżyc zaczął zaglądać przez świetlik. Odsunąłem delikatnie włosy z szyi Andromedy,odchyliłem na bok szyję i po czym jak najdelikatniej wbiłem zęby w jej delikatną pachnącą skórę. Jej ciepła, słodka krew była cudowna. Wystrzeliła we mnie tysiącami różnych uczuć i wizji, ale po pięciu wspaniałych, intensywnych
sekundach musiałem zakończyć. Rozciąłem paznokciem skórę na mej szyi przysuwając jej głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Pij, ukochana pij.<o:p></o:p> - Na te słowa Andromeda
mocniej się przyssała. Wtedy znalazła się centralnie w słupie białej księżycowej poświaty. Jej skóra była biała i lśniąca. John zaczął czytać głośniej i szybciej:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-<span class="hps">Qui</span> <span class="hps">electus</span> <span class="hps">est</span> <span class="hps">-</span> <span class="hps">in</span> <span class="hps">creatura</span> <span class="hps">fieri</span> <span class="hps">nocte</span>. <span class="hps">Salutem</span>, et <span class="hps">in umbra</span> <span class="hps">amet</span>. <span class="hps">Et</span> <span class="hps">sanguis</span> <span class="hps">in</span> <span class="hps">felis</span> <span class="hps">figura</span> <span class="hps">esse</span> <span class="hps">hominem</span>.<span class="" id="result_box" lang="la"><span class="">..</span></span><o:p></o:p><span class="" id="result_box" lang="la"></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Nagle wszystkie
świece zgasły, a zamiast płomieni z knotów wydobywał się barwny świetlisty dym otaczający dziewczynę. Ni stąd ni zowąd Andromeda wydała z siebie stłumiony jęk i legła na podłogę. Podbiegłem by ją podnieść, ale jej ciało uniosło się nad ziemię jakby była lekką niczym
piórko. Światło przybrało złotą barwę, a ona sama wirowała wokół. Nie
wiedziałem co robić, więc odszedłem od niej na kilka kroków. Gdy tylko wyszedłem z kręgu,
rozbłysło oślepiające światło. Zaraz potem
znikło, lecz dopiero po jakiejś minucie odzyskałem wzrok. Ujrzałem Andromedę leżącą na podłodze. Szybko do niej podbiegłem i próbowałem ją ocucić….<o:p></o:p><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Korekta: Wiktoria Gajewska</span></div>
</div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-86985031344500275232014-04-30T14:53:00.001-07:002014-05-06T14:30:54.492-07:00ROZDZIAŁ V: Matczyna wiadomość<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Czekałam na dworcu autokarowym na Joanne Editte. Mimo, że miała prawo jazdy i wypasione auto wolała przyjechać autobusem, gdyż bała
się, że nie trafi do tej dziury. Czekałam na nią oparta o samochód, odziana w różowo biały dres, z
kubkiem latte macchiato, a zza chmur wyłaniało się słońce. Po dwudziestu minutach przyjechał jakiś autobus. Wysypała z niego grupka
ludzi, zaś siostra wyszła jako ostatnia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br />
- Joanne Editte! Tutaj
jestem!<o:p></o:p> - Zawołałam machając do niej. Miała długie brązowe
włosy, duże błękitne oczy i słodkie delikatne usta w kształcie serca. Ubrana była w kraciastą niebieską koszulę, czarne rurki i oczywiście czarne trapery
. Gdy tylko mnie ujrzała oczy zaświeciły jej się tak, jak gdybym była najwspanialszym prezentem na całym świecie i prędko do mnie
podbiegła.<br />
<a name='more'></a><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br />
- Andromeda! Wyglądasz jeszcze piękniej niż zawsze! Mama kazała Ci to przekazać. - Wyciągnęła w
moją stronę dużą kopertę zaadresowaną do mnie. Miała ze sobą zbyt duży zapas
ubrań jak na tak krótki pobyt. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dzięki, później
przeczytam. Też się za tobą stęskniłam siostrzyczko. - Uśmiechnęłyśmy się i przytuliliśmy.<br />
- Masz ochotę coś zjeść? Jakby nie było jest pora lunchu, a Ty przebyłaś długą drogę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jasne, że tak! Głupie pytanie. Mam ochotę na pysznego, tłustego, niezdrowego fast fooda. Nie zniosę kolejnej porcji dietetycznej żywności. Fuj! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie ma sprawy,
zamówimy ogromny, pyszny, niezdrowy zestaw!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Śmiejąc się
wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do "bistro u Georga". Mała
knajpka z najlepszymi fast foodami w mieście. Jak zwykle o tej porze było mało ludzi, a
wystrój knajpki był bardzo skromny. Czerwone kanapy i okrągłe stoliki
przykryte obrusami w biało-pomarańczową kratkę z serwetkami i przyprawami ustawionymi po środku. Usiadłyśmy
przy jednym z nich i zamówiłyśmy
chyba całą kartę dań: cheesburgery, hamburgery, duże frytki w
przyprawach na półmisku, sos czosnkowy, tosty z serem i pieczarkami, hot-dogi z
Chili oraz kurczaka z rożna i dużo coli, do tego sałatkę by jakoś to zrównoważyć.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jak minęła
podróż ?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nudno, ale miałam
przy sobie PSP więc jakoś zleciało. A Tobie jak tu idzie? Tak w ogóle to po co właściwie tu przyjechałaś?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie jest tu tak źle, chociaż trochę czasem nudno. Wiesz, że przywykłam do "ciut" większych miast. A Przyjechałam tu, ponieważ muszę dopełnić słowa przepowiednię. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- To już? Teraz?
Poważnie? Ale odjazd! O co chodzi właściwie z tą przepowiednią?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Przepowiednia głosi iż mam zabić takiego jednego gagatka, który sam przed
wiekami ogłosił się Królem wampirów, ale żeby było śmieszniej, to zrobić muszę najpierw sama zamienić się w wampira. - Gdy tylko to wypowiedziałam spojrzałam na nią by kontrolować jej
reakcję. Joanne Editte złapała się za brodę i zamyśliła się. Zamilkła na moment, nawet zlękłam się, że wpadła w jakiś szok. Jednak po
chwili ocknęła się i szeroko uśmiechnęła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie ukrywam,
wcale mnie to nie dziwi. Wiedziałam, że kiedyś w końcu sama staniesz się mroczną
panią życia i śmierci. - Powiedziawszy to zaśmiała się z własnego określenia. Ulżyło mi, ze tak lekko to przyjęła. Reszta posiłku
przebiegała w iście zabawnej atmosferze. Kiedy zjadłyśmy zapłaciłam kelnerce i
zostawiłam jej solidny napiwek za miłą
obsługę. Udałyśmy się prosto do mojego mieszkania. Dziewczyna po drodze nie odzywała się, tylko w zamyśleniu podziwiała widoki za oknem. Zaparkowałam samochodem z najładniejszej strony mojego nowego tymczasowego "domu", by mogła oswoić się z widokiem.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- O jejuniu! Aaale wypasiona
chata! - Ledwo przekroczyła próg mieszkania, a już zaczęła gwizdać z
zachwytu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Muszę Ci kogoś
przedstawić. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- O fajnie, masz
fagasa?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie! To młody wampir, którym się opiekuję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Serio ?! Poznam
prawdziwego wampira?! Ale odjazd!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Właściwie to... Dhampira, ale tak. Proszę Cię tylko, zachowuj się normalnie. Albo lepiej nie, po prostu przyzwoicie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ok, ok...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
John! Przyjdź
proszę do nas. - Pomyślałam i jak na na zawołanie chłopak zmaterializował się tuż obok
nas. Joanne Editte zlękła się, z pewnością cię tego nie spodziewała. Ale już po chwili łypała na niego pożądliwym
wzrokiem. Przyszło mi na myśl, że patrzy na niego tak, jak głodny na najsmakowitszy przysmak na całym świecie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jestem Joanne Editte, miło mi Cię poznać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Tak wiem, jestem
John. Andromeda dużo mi o Tobie opowiadała. Nie wspomniała jednak, że jesteś równie piękna,
jak ona sama. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Dziewczyna zachichotała zawstydzona ,a na jej policzkach wykwitły urocze rumieńce. Przewróciłam oczami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Oh... Dziękuję. - Powiedziała kiokieteryjnie udając zakłopotanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dobra koniec tych
komplementów. - Posłałam wampirowi gniewne spojrzenie. - Chodź. Pokażę Ci Twój pokój. - Bezceremonialnie złapałam ją za łokieć i zaprowadziłam do pokoju.
Chłopak posłał mi łobuzerski uśmiech, który mnie rozbrajał, po czym ruszył za nami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- W budynku jest
basen z sauną, solarium oraz siłownią, z których możesz skorzystać. To Twoja sypialnia, z dużą garderobą i łazienką. Tam jest kuchnia - wskazałam
pomieszczenie po prawo.<br />
A tam salon. - kierując ją w lewo do pomieszczenia znajdującego się za wielkim lukiem. - Czuj się jak u
siebie. Idź się odśwież, a ja zrobię cappuccino z bita śmietaną,
posypką czekoladową i ciasteczkiem korzennym.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ok! Dzięki siostra.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Poszłam do kuchni,
wyciągnęłam kieliszek do wina na krew dla Johna oraz dwie duże filiżanki na cappuccino i wstawiłam ekspres. Usiadłam przy stole i wyjęłam kopertę z listem od
mamy. Wciągnęłam powietrze do płuc i otworzyłam kopertę. Mama pisała, że zostawia Joanne Editte pod moją opieką na jakiś czas, ponieważ jedzie do kliniki leczenia raka piersi. Zostawia mi także czek na 5mln dolarów, na wszelki wypadek, gdyby leczenie się nie powiodło. Poinformowała mnie także, że przepisała na nas cały swój majątek w spadku. Byłam w
szoku. Łzy ciekły po moich policzkach, a John pojawił się momentalnie u mego boku. Wyłączył ekspres
i mocno mnie przytulił, dodając otuchy. Nagle ciszę przerwało znaczące chrząknięcie.
Odwróciłam się i ujrzałam swoją siostrę. Była smutna. Teraz już byłam pewna, że wiedziała o tym od dawna. Podeszła do niej i wtuliłam się. Obie traciłyśmy właśnie kogoś bliskiego. Kogoś, kto przez cale życie
nasza otuchą, inspiracją i pociechą w trudnych chwilach nawet, gdy nie było tego po niej widać, to nadal była naszą matką. A teraz odchodziła... Po dziesięciu minutach usiadłyśmy do stołu popijając gorące cappuccino.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br />
- Od jak dawna to
trwa? - Zapytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jakieś dwa lata. Z
miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Organizm przestał reagować leki i terapie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie dobrze... Tak się dzieje gdy człowiek jest już jedną nogą w grobie. W poniedziałek
zapiszę Cię do miejscowego liceum, w porządku?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Jasne siorka,
lepsze to niż te cholerne internaty. W końcu ktoś porządnie się mną zajmie. Ktoś kto
mnie kocha...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- To słodkie... Ale wiesz, że mama Cię kocha.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Zawsze licho mi to okazywała. Wolała miłość zastępować drogimi desgnerskimi
prezentami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Tak wiem, nasza
matka chyba nigdy nie miała instynktu macierzyńskiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dobra dziewczyny,
rozumiem, ze miałyście ciężkie dzieciństwo. Ale Andromedo, musimy porozmawiać o Twojej przemianie. - Przerwał nam John.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Kiedy ma się to odbyć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Przy najbliższej pełni księżyca, czyli za... - Spojrzał na telefon. - 2 dni.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Hmm, co musimy
zrobić w takim razie? - Zapytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Ja zajmę się odprawianiem specjalnego rytuału czytając słowa z księgi. Twoja siostra rozstawi wokół Ciebie i Oliviera 13 świec zapalając je po kolei przy każdym następnym wersie prozy. Ty zaś musisz odziać się w biało-czerwoną suknię symbolizującą czyste zamiary i poświęcenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Może być biała
suknia z czerwonym gorsetem?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Tak, chyba tak.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dobrze. Jutro pojadę
do Oliviera porozmawiać z nim. Mógłbyś w tym czasie zająć się Joanne Editte? - Tylko bez żadnego flirtowania - Pomyślałam. - Ha , jeszcze miłostek by brakowało. A po mojej siostrze i jej fascynacji wampirami można spodziewać się wszystkiego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Nie ma sprawy. I nie martw się, nie będę do niej startować. Aaa przynajmniej nieumyślnie. - Odpowiedział łobuzersko i puścił jej oczko, by mi dokuczyć. Ona jak na nastolatkę przystało zarumieniła się. Pokręciłam głową bezsilnie i poszłam wziąć długą odprężającą kąpiel.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Wiedziałam, że jestem
gotowa na przemianę, ale nadal trochę się bałam. Nie wiedziałam jak dokładnie się to odbywa. W końcu to nie standardowa przemiana, a pełny rytuał.
Napełniłam wannę wodą, dolałam płynu do kąpieli po czym dodałam kulki relaksacyjne, z olejkami eterycznymi, o zapachu masła kakaowego i kokosa. Weszłam do niej zanurzając się po samą szyję
w pianie. Zatopiona we własnym rozmyślaniu i cudownej mieszance zapachów. Po czym udałam się do łóżka i nie spostrzegłam nawet kiedy odpłynęłam w senne
majaki. Obudziłam się nazajutrz około dziesiątej. Wstałam z łóżka
i w ciszy przeszłam do kuchni. Nikogo w niej nie było, a na stole znajdowała się kartka na której
John napisał, że poszedł z moja siostra na zakupy. Po zjedzeniu umyłam się i umalowałam. Odświeżona i
ubrana byłam gotowa na spotkanie z Olivierem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
*******<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Andromeda nie dawała mi spokoju. Wciąż jej obraz widniał w mej głowie. Jeszcze żaden człowiek, nie zawładnął tak moimi myślami, do tego stopnia by nie liczyło się nic prócz niej samej. Do tej pory zdolna była jedynie do tego moja pierwsza i jedyna wampirza partnerka. Ta kobieta musi mieć w sobie coś niesamowitego, skoro do tego
stopnia spętała moje myśli. Leżąc w swoim łożu obitym pikowaną satyną nie moglem powstrzymać wizji błąkających się po mej głowie. Jak cudownie byłoby gdyby leżała tu, tuż przy moim boku. Wtem usłyszałem nadciągający z dali pojazd. Zerwałem się
natychmiast, porzucając rozmyślania i popędziłem czym prędzej przywitać miłego gościa. Mój wampirzy zmysł mnie nie zawiódł, to była Ona. We własnej osobie. Rozwarłem bramę przy pilota pomocy, by mogla zajechać na dziedziniec. Zatrzymawszy samochód wysiadła, eleganckim krokiem damy udając się w mą stronę. Odziana w długą czarną
suknię z gorsetem, wyrazistym makijażem i rozpuszczonymi włosami. Zbliżając się ku mojej osobie posłała mi powalający na kolana uśmiech. Pragnąłem jej wciąż bardziej i bardziej. Nie mogłem wyjść z podziwu. Wyglądała jak rodowita szlachcianka z mej człowieczej epoki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Witaj. - Podeszła muskając mój polik czerwienią warg.- Chyba nie przeszkadzam?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Skądże, Ty nigdy nie przeszkadzasz moja miła.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Cholera! Powinienem był
trzymać język za zębami. Teraz z pewnością pomyśli, że jestem nachalnym, starym wampirem. Jakże w
grubym będzie byłem. Jakże się myliłem. Urocza niewiasta w odpowiedzi na słowa obdarowała mnie pięknym promiennym uśmiechem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Dziękuję Olivierze. Miło mi
to słyszeć. Przyjechałam tutaj ponieważ
chciałam się dowiedzieć wszystkiego na temat rytualnej przemiany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
- Oczywiście. Może zechcesz udać się wraz ze mną na przechadzkę po dworskich ogrodach? - Zapytałem, podając ramię mej damie.<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-90185084226048208372014-04-11T15:37:00.003-07:002014-04-12T01:38:37.973-07:00ROZDZIAŁ IV : Joanne Editte<div class="MsoNormal">
Musiałam się stamtąd wyrwać, nie mogłam tam tak zwyczajnie siedzieć i wysłuchiwać od wampira, że sama mam stać się jedną z nich! Przecież ktoś musiał wiedzieć! Dlaczego akurat taką wiadomość musiał przekazać mi właśnie wampir?! To chore! Jak mam się stać kimś z kim walczę całe życie?! Muszę jak najszybciej dowiedzieć
się, dlaczego właściwie zatajono przede mną tę część przepowiedni. Wsiadłam do samochodu. Chwilę później dołączył do mnie John. Trochę się zlękłam, gdyż chwilowo zapomniałam jak cicho się porusza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Przykro mi. Usłyszałem twoje myśli i... uznałem, że nie
mogę zostawić cię samej w takim momencie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuję, jesteś na prawdę dobrym dhampirem.</div>
<div class="MsoNormal">
By odreagować depnęłam gaz do dechy, nie dbając o to czy dorwie mnie policja. Chciałam uzyskać odpowiedzi. Dlaczego muszę zakończyć żywot człowieka, aby pokonać Romulusa. Może i bycie wampirem ma swoje zalety, ale ma też i wady. Przecież nie wiadomo, czy po
przemianie nie stanę się bestią, która morduje wszystko co jej stanie na
drodze. A co z dziećmi? Zawsze chciałam je mieć. Swojego dziedzica, kogoś kto zaopiekuje się mną gdy będę już stara i zniedołężniała, kogoś kto będzie kochał mnie bezgranicznie i bez względu na wszystko, a teraz co? Jedna głupia przepowiednia ma mi
zrujnować całe życie? Wszystkie plany na przyszłość? Tak czy siak nie uchronię się przed nią... Nawet gdybym była na największym zadupiu na końcu świata to i tak by mnie dopadła. Kurwa! Nie chce tak żyć! Łzy
popłynęły po moich policzkach. Czułam na sobie wzrok Johna, ale nie chciałam na
niego spojrzeć. Nie czułam w tym momencie nic oprócz frustracji i złości. Gdy
dojechałam do ratusza wyskoczyłam jak poparzona z samochodu i
pobiegłam recepcji. Kobieta zza lady dziwnie na mnie spoglądała, ale
uprzejmie zapytała :<br />
<a name='more'></a><o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Czym mogę państwu służyć?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Proszę powiadomić pana Brandona Rikalera, że przybyła
Andromeda Konstantin. To pilne. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zadzwoniła i przekazała informację, następnie wskazała mi
drzwi biura burmistrza nic nie mówiąc i wróciła z powrotem do swoich zajęć. Udałam się prosto do
jego gabinetu. Przystanęłam na moment przy drzwiach i delikatnie zapukałam dla niepoznaki. Weszłam gdy usłyszawszy pozwolenie. Gdy tylko drzwi
się zamknęły za Johnem, ruszyłam w stronę biurka burmistrza. Siedział sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic i głupawo się do nas szczerzył. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- <a href="https://www.blogger.com/null"></a><a href="https://www.blogger.com/null"></a>Dzień
dobry Andro....- Nie zdążył do końca
powiedzieć mojego imienia bo dostał ode mnie prezent w postaci prawego
sierpowego. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Żadne dzień dobry do kurwy! Co pan sobie w ogóle myślał?! Że się
nie dowiem całej prawdy?! Dlaczego mnie pan okłamał?! <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Widziałam po jego minie, że jest wyraźnie zdezorientowany. Miałam już
mu znów przyłożyć, ale ktoś nagle chwycił mnie za rękę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! - Krzyknęłam
zbulwersowana do Johna, który właśnie trzymał moją uniesioną, zaciśniętą pięść. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Daj mu się wytłumaczyć - powiedział ze spokojem w głosie, po czym puścił moją rękę i pomógł
burmistrzowi pozbierać się z podłogi. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zszokowany burmistrz wpatrywał się w nas przez moment po czym
powiedział:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Dziękuje młodzieńcze. Nie powiedziałem Ci o reszcie
przepowiedni ponieważ nie potrafiłem odczytać reszty manuskryptu. Kto zdradził Ci szczegóły?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Pewien bardzo przystojny, "dobry samarytanin" mnie o niej
poinformował. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Och, rozumiem. Co było w dalszej części przepowiedni?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Nie pana interes.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiedziałam co dalej począć. Nie miałam już kogo winić, a nie mogłam tak po prostu bezczynnie stać i się na nich
gapić. Musiałam jak najszybciej znaleźć się zupełnie sama i wszystko to poważnie przemyśleć. W ciszy wyszłam z biura, w myślach przekazując Johnowi żeby zostawił mnie samą i udał się do posiadłości Oliviera. Chciałam wszystko sobie poukładać. Nie
chciałam, żeby był przy mnie podczas gdy toczyć będę wewnętrzną bitwę. W mojej głowie panował kompletny chaos. Gdybym tylko wiedziała jak się to dokładnie wszystko
odbywa, gdybym miała pewność co do swojej przemiany, pewność, że nie zatracę... samej siebie. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie
dźwięk sms-a.<br />
-Co u licha?! Kto śmie pisać w tak ważnej chwili? <br />
Wyciągnęłam telefon z kieszeni.</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Hej siostra! Co tam?<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Jutro wpadam do Ciebie na zadupie.<br />
<o:p>Cieszysz się prawda?</o:p><br />
<o:p> Ja też, dawno Cię nie widziałam nygusku :)</o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Mama musi jechać na
jakąś ważną<o:p></o:p> konferencje.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
xoxo<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br />
- Cholera jasna!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wybrałam w telefonie numer do mojej mamy i zadzwoniłam do
niej. Przez piętnaście minut wykłócałam się z nią, ale i tak jak zawsze postawiła na swoim. Wiadomo po kim odziedziczyłam charakterek.
Jutro w południe miałam odebrać siostrę z dworca autokarowego. Mama wiedziała, że jestem wybranką, ale nigdy nie przypuszczałam, że powierzy
mi Joanne Editte akurat w trakcie mojego zadania. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zaczynało się powoli ściemniać, ruszyłam więc na cmentarz. Miałam wręcz nadzieje, że spotkam parę
przebrzydłych krwiopijców, na których mogłabym się wyżyć. Chciałam trochę
poobijać im te prześliczne facjaty pięściami i pobawić się z nimi trochę przy pomocy moich anty-vampowych gadżetów. Kiedy znalazłam się na cmentarzu, usłyszałam
krzyk. Ruszyłam w stronę, z której
dochodził. Dwa młode wampiry próbowały zaskoczyć dziewczynę, która przyszła tu
kogoś opłakiwać. Jedno mnie tylko zdziwiło. Mianowicie jej oczy. Były dosyć
nietypowe, ale nie mogłam się dłużej nad tym zastanawiać, bo ta parszywa dwójka
właśnie się do niej co raz bardziej zbliżała. Przyspieszyłam od razu, a gdy znalazłam się
dostatecznie blisko, zamachnęłam się i przelewając całe moje dzisiejsze emocje zadałam mu kopniaka w potylicę. Odwrócił się do mnie warcząc wściekle. Nie przestraszył
mnie ten przejaw agresji, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej mnie
zmotywował. Walka rozpoczęła się, niestety ten drugi był już prawie przy
dziewczynie, uświadomiłam sobie, że już dawno byłam gotowa na to by stać się
wampirem. Chciałam jak najszybciej zakończyć tę potyczkę. Wyciągnęłam zza
pazuchy poręczny miotacz ognia i wycelowałam go wprost w mojego przeciwnika.
Gadzina syknęła parę razy i w końcu uciszyła się na dobre, ten drugi ujrzawszy, jedynie oleistą plamę, która pozostała po jego towarzyszu, rzucił się na mnie. Jednak i
tak po chwili podzielił jego marny los. Zgarnęłam wystraszoną dziewczynę do samochodu i pół
godziny później była już u siebie w domu, cala i zdrowa. Okazało się iż jest to
córka jednego z posłów. Jej ojciec naciskał, na to by wynagrodzić mi uratowanie jedynego potomka. Wróciłam do domu, ubrałam się w czerwoną, jedwabną koszulę, po czym
rzuciłam czym prędzej na łóżko. Byłam na prawdę zmęczona, więc zasnęłam momentalnie. Nazajutrz z rana obudziło mnie dyskretne pukanie do drzwi sypialni. To
John.<br />
<br />
-Wstawaj prędko! Mam dla Ciebie niespodziankę! <br />
<br />
Ubrałam się w
szlafrok i powolnym, zaspanym krokiem ruszyłam do kuchni powłócząc bosymi stopami. Chłopak przygotował dla mnie pięknie podane, pożywne śniadanie. Zupełnie jakby czytał w moich myślach. Wczoraj zupełnie zapomniałam o kolacji. Umieram z głodu!<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Ojej John, to takie miłe! Czym sobie zasłużyłam?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Pomyślałem, że przechodzisz teraz trudny okres i przyda Ci się drobna pomoc. Poza
tym chciałem zrekompensować się za to, że dbasz o mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Fajnie mieć, czasem kogoś, kto o Ciebie zadba, gdy sam jesteś tak zabiegany, że sam o tym zapominasz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Pomyślałam, że już pewnie wie o moich wszystkich przemyśleniach
i dla tego pewnie jest taki miły. Był naprawdę uroczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Tak, wiem o twoich decyzjach. Wspólnie z Olivierem pomożemy
Ci w przejściu przemiany.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Bardzo wam dziękuję, to miłe z waszej strony, ale najpierw muszę uporządkować
sprawy... rodzinne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Rozumiem. Przyjeżdża w południe?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
- Moja siostra? Tak.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Dokończyłam na spokojnie pożywne śniadanie i włączyłam
telewizor. Przed przyjazdem Joanne Editte mogłam choć przez moment się wyluzować. Zawsze
zastanawiałam się z jakiego powodu mama nadała jej tak dziwaczne, dwuczłonowe imię. Zawsze miała słabość
do Francji i wszystkiego co z nią związane. Podobno mnie także chciała obdarzyć jakimś francuskim imieniem, jednak mój ojciec nie wyraził zgody. Sam wybrał dla mnie imię. Był cenionym historykiem i czuł moją wyjątkowość już wtedy, gdy się narodziłam. Wiedział, że drzemie we mnie niezwykła moc, dlatego nadał mi imię pochodzące z greckiej mitologii. Osobiście uważam, że bardzo do mnie pasuje, niesie w sobie moc. Moje stosunki z matką nigdy nie były perfekcyjne. Może dlatego, że gdy miałam osiem lat umieszczono mnie w pewnym klasztorze wraz z
mnichem o imieniu Paulo. Ten niezwykły człowiek wychował mnie i nauczał sztuk walki do
dziewiętnastego roku życia. Był konserwatywny i niezwykle mądry, lecz nigdy nie mogłam mu zarzucić braku troski. To wspaniały mentor. Szkolił mnie dopóki nie udałam na studia z dziedziny legend i
wierzeń okultystycznych. Miałam o tyle dobrze, że chodziłam do normalnej
szkoły, a kiedy ktoś do mnie fikał, potrafiłam się obronić.
Miałam nawet kilku chłopaków... Ale żaden nie okazał się być tym jedynym. Większość mężczyzn to półmózgi zadufane w sobie. Pozostali to frajerzy. Natomiast to, co tyczy się mojej siostry... Od urodzenia traktowano ją jak księżniczkę.
Dostawała zawsze co chciała, chodziła do najlepszych prywatnych szkół i była w nich
gwiazdą. Najdziwniejsze było to, że Joanne Editte mnie ubóstwiała. Podziwiała moją wewnętrzną siłę, pewność siebie i styl bycia. Nie zaprzeczę, ma
podobny styl do mnie. Lubi fajne taneczne piosenki, ale i odjazdowe mocne
rockowe kawałki. Czasami nawet wygląda jak gotycka księżniczka. Ja natomiast preferuje
ciemne ubrania z w barwach bieli, czerni i
czerwieni, wolę bardziej eleganckie kroje. Lubię wyglądać jednocześnie elegancko, kobieco i seksownie. Czasami oczywiście zdarza mi się przyodziać żywsze kolory, nie jestem przecież nudziarą. Kiedyś Joanne Editte
powiedziała mi, że będzie taka jak ja, więc boję się jak zareaguje na wieść o moim przyszłym wampirzym wcieleniu. Przeraża mnie myśl, że jej reakcja może być pozytywna... Jest taka młoda i naiwna, może zapragnąć tego samego. Matka dopiero wtedy by mnie przechrzciła.
Dochodziło już południe, więc skończyłam leniuchowanie i zaczęłam przygotowywać się do przyjazdu siostry.<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*************************************************</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Zredagowała: Wiktoria Gajewska</span></div>
<div>
<!--[if !supportAnnotations]-->
<br />
<div>
<div class="msocomtxt" id="_com_1" language="JavaScript">
<div class="MsoCommentText">
<br /></div>
</div>
</div>
<div>
<div class="msocomtxt" id="_com_3" language="JavaScript">
<!--[if !supportAnnotations]--></div>
<!--[endif]--></div>
</div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-16224041113756826102014-04-02T13:19:00.002-07:002014-04-02T14:31:40.346-07:00ROZDZIAŁ III: Smoczy Dwór<div style="border-bottom: dotted black 3.0pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Gdy się obudziłam ogarniało mnie dziwne uczucie, jednak
byłam wyspana. A może to adrenalina? Nie zastanawiając się na tym zbyt długo, wstałam z łóżka i rześko podreptałam do kuchni<br />
- Zjadłabym konia z kopytami! - pomyślałam i czym prędzej
zaparzyłam sobie kawę. Jednak po namyśle, uznałam, że koń wcale nie jest takim dobrym pomysłem i zdecydowałam się na jogurt light, świeże bułeczki, masło i dżem truskawkowy. Położywszy produkty na stole poszłam obudzić Johna. Przyszedł czas by i on w końcu coś przekąsił i wypił kolejną porcję krwi. Zapukałam do jego drzwi, po czym ostrożnie uchyliłam je
i wślizgnęłam się do jego pokoju. Chłopak słodko spał, nawet się nie
poruszył. Zbliżyłam się do jego łóżka i szturchnęłam go.<br />
<br />
<a name='more'></a><br /><br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- John, hej John! Wstawaj czas śniadanie, nie możesz przecież robić tak dużych przerw między pożyw-wkhh...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Nagle chłopak zerwał się łapiąc mnie za gardło. Nie byłam w stanie nawet się obronić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- John, d-dusisz mnie. - Wykrztusiłam wydając z siebie jedynie zduszony szept.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- O cholera! Andromedo przepraszam! Ja nie chciałem! Miałem przedziwny sen...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Co Ci się śniło?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Taka wielka zdobiona brama, smoki i gigantyczna posiadłość jak u Hugh Hefnera!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- I co?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Był tam też mój stwórca.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Przemówił do Ciebie?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Rzekł tylko "jestem twoim stwórcą". Tak dziwnie mi się przyglądał...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Miałam ten sam sen. Tylko w moim wyśmiał mnie, kiedy poprzysięgłam, że skrócę go o głowę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nie martw się wszystko będzie
dobrze. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Chodź do kuchni śniadanie
czeka już na stole. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Wzięłam go za rękę i
poprowadziłam do kuchni. Podałam mu dzisiejszą porcję krwi oraz świeże bułeczki
z dżemem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Musimy znaleźć to miejsce-
Powiedziałam do niego popijając kawę. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Niby jak mamy to zrobić? - spytał wyraźnie zaskoczony? - I skąd w ogóle możemy mieć pewność, że na prawdę istnieje?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Pójdziemy do biblioteki miejskiej. Powinni mieć rejestr najstarszych dworów.<o:p></o:p><br />
Nagle rozdzwonił się telefon. John swoją nową umiejętnością szybkiego poruszania się dopadł go
w sekundę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Tak, słucham?- Odezwał się
swoim melodyjnym głosem. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Oczywiście będziemy,
chwileczkę - Wyrobisz się w pół godziny?- Powiedział pół-szeptem zasłaniając mikrofon telefonu. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- W godzinę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Będziemy w ciągu godziny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Odłożył słuchawkę i powrócił do
stołu już w normalnym tempie by dokończyć posiłek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- O co chodziło?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Dr. Laritein znalazł coś w
jednym z ciał. Chce żebyś się temu przyjrzała.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Postanowiłam w końcu się umyć, wczoraj nie miałam już na to siły. Kiedy skończyłam, przejrzałam się w lustrze. Uznałam, że przyda mi się makijaż. Twarz pokryłam podkładem, oczy przydymiłam zalotnie cieniami, czarną kredką dodałam głębi i mocno wytuszowałam rzęsy. Odziana jedynie w ręcznik udałam się do pokoju, by przebrać się w coś bardziej stosownego. Zdecydowałam się na czerwona tunikę, a'la skórkowe czarne leginsy oraz moje ulubione czarne
szpilki z platformą zdobione
ćwiekami. Rozpuściłam
włosy i przeczesałam je palcami. Tak czy inaczej wyglądały świetnie. Jeszcze kolczyki, ulubiony błyszczyk o smaku pinacolady i gotowa. Gdy wyszłam z pokoju John czekał już na mnie. Zauważyłam, że na mój widok zaparło mu dech w piersiach było to lepsze niż słowny komplement.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Wezmę jeszcze tylko torebkę,
kluczyki i telefon. Możemy wychodzić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nie ma sprawy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Poszliśmy do samochodu i
ruszyliśmy w kierunku kostnicy. Po drodze nie rozmawialiśmy. Właściwie, nie przeszkadzało mi to. Na miejsce
zajechaliśmy piętnaście minut później. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się do budynku. Szybkim krokiem zeszliśmy na dół, prosto do prosektorium. Dr Laritein
już na nas czekał. Siedział przy biurku i obracał w dłoniach jakiś tajemniczy
przedmiot umieszczony w foliowym woreczku.. W końcu przeniósł wzrok na nas mówiąc:<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- W jednym z ciał odnalazłem, bardzo rzadki, wiekowy sygnet. Musiał zsunąć się z palca sprawcy, kiedy nabijał dziewczynę na konar, bo ów sygnet
znajdował się w otworze w plecach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Podeszliśmy bliżej, by przyjrzeć się tej błyskotce. Nie mogłam uwierzyć w to co
widzę. Na sygnecie znajdował się smok. I to nie byle jaki smok, a dokładnie ten sam, który widniał na bramie w moim śnie. Tyle, że ten nie
był fiołkowy. Tym razem miał kolor tężejącej krwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Będę potrzebowała tego pierścienia, by odnaleźć pewne miejsce. Ów herb, może mnie naprowadzić.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- No dobrze, jeśli musicie... - Powiedział z lekkim niezadowoleniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Chodź John, zbieramy się. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Wybiegliśmy z kostnicy udając się prosto do samochodu. Ruszyliśmy z piskiem opon.<br />
Zapytałam Johna:<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Coś mi się tu nie zgadza. Smok
na bramie posiadłości był fiołkowy, zaś ten na sygnecie burgundowy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Fakt, coś tu nie gra. Mam nadzieję, że odpowiedź znajdziemy na miejscu. <br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Szybko odnaleźliśmy miejscową
bibliotekę. Nie było to trudne w tak niedużej mieścinie. Była to ładna nieduża budowla w stylu kolonialnym. Wewnątrz wszędzie rozpościerały się wysokie regały z ciemnego drewna wypełnione tysiącami tomów, zaś w powietrzu unosił się zapach starych książek i butwiejącego drzewa. Bibliotekarka okazała się być ładną, młodą
dziewczyną. Była bardzo szczupła, a jej twarz okalały lśniące rude włosy ścięte na boba. Wskazała nam dział, w którym mogliśmy odnaleźć to czego szukaliśmy.
John znalazł dział spisów administracyjnych z podziałem na lata. Doszukał się tam także księgi, w której znajdowały się zapiski dotyczące najstarszych tutejszych budowli mieszkalnych.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Patrz!- Wykrzyknął, przerywając głuchą ciszę.<br />
Bibliotekarka spojrzała z dezaprobatą na głośno zachowującego się chłopaka. <br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Co jest?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Chyba znalazłem ten dwór, którego szukaliśmy. Nieeźle. Ktoś kto tam teraz urzęduje, musi być ustawiony do końca życia.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Zdjęcie przedstawiało ten sam
dziedziniec, który widziałam we śnie, tylko za dnia. Wyglądał jeszcze
piękniej niż wtedy, wręcz magicznie. Smoki zaś prezentowały się jeszcze bardziej realnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Ostatnimi właścicielami byli
dwaj bracia Olivier i Romulus Londenbork. Zaginęli w niewyjaśnionych
okolicznościach w 1714 roku. Zaraz po ich zniknięciu ratusz chciał odkupić posiadłość, jednak ktoś ich ubiegł. Popatrz są ich portrety.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Pierwszy z nich przedstawiał
przystojnego mężczyznę o śniadej karnacji, krótkich, choć nie przesadnie czarnych w włosach i dużych niebieskich oczach. Ubrany był w bogato zdobione, szlacheckie szaty, a dłonie i szyję zdobiła droga, ciężka biżuteria. Był nieźle zbudowany jak na tamte czasy.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Niezły był. - Powiedziałam przekornie do Johna, jednak udał nieprzejętego.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Na kolejnej stronie widniał obraz drugiego mężczyzny. Dokładnie tego, którego widziałam we śnie. Jednak tutaj miał jakieś siedemnaście lat. Ten we śnie wyglądał na co najmniej
dwadzieścia jeden i przypominał buntownika z czasów współczesnych. Miał włosy w odcieniu ciemnego blondu, dobrze zbudowany jak na nastolatka i podobnie jak brat ubrany w szlachetne szaty. Dolną część obu stron pod zdjęciami zdobił herb rodu. Tym razem był złoty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Jest tam może napisane, gdzie znajduje się
posiadłość?- zapytałam Johna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Tak, już spisuje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Dobra jedziemy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
************<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Rozkoszowałem się odpoczynkiem swoim ulubionym
fotelu z XVI w. W mojej dłoni spoczywał kieliszek szkarłatnej krwi. Kominek dawał przyjemne ciepło, a palące się drewno raz na jakiś czas kojąco trzaskało. Wtem usłyszałem odgłos zatrzymującego się auta. Podszedłem do dużego okna wychodzącego na
dziedziniec. Oczom własnym nie wierzyłem w to com ujrzał. Przed moją posiadłością zjawiła ta sama piękna istota, którą widziałem zeszłego popołudnia w parku. Nie dane mi było niestety dalsze rozkoszowanie się jej widokiem, gdyż mą dłoń znów palił przeszywający ból. Mogło oznaczać to tylko jedno - Romulus. Przed laty
pewien mag na prośbę naszych rodziców rzucił na nasze rodowe sygnety zaklęcie
braterskiej więzi. Niestety krew z krwi nie starczyła by obdarzył mnie on
braterską miłością. Ślepa zazdrość zbrukała mu serce i spaczyła trzeźwe
myślenie, przez co działanie zaklęcia zmieniło się. Zamiast zbliżać nas do
siebie - boleśnie ostrzega nas przed sobą. Ale
to przecież niemożliwe. Założyłem okulary przeciw słoneczne z mocnym filtrem i zszedłem na dół, by przekonać się w jakim celu przybyła kobieta. Gdy znalazłem się już na dziedzińcu, stała badając palcami smoka z herbu widniejącego na bramie. Jej mina sugerowała, że jest nim oczarowana.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Została ręcznie wykuta z żelaza we Włoszech. Za to herb to czyste srebro i kamienie szlachetne.
Czym mogę służyć tak pięknej niewiaście?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Hmm… no tak, mogłam się
domyśleć, że wasze nagłe zaginięcie było fikcją. A także tego, że jesteś wampirem, od razu coś mi tu śmierdziało. Olivier Landenbork jeśli się nie mylę? Gdzie
jest twój popieprzony braciszek?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Zgadza się, jednak nie znam miejsca pobytu mojego... jak to pani ujęła? Ah tak, „popieprzonego brata". Damie, zwłaszcza tak urodziwej, język taki nie przystoi. Co do Romulusa, to wieki go nie
widziałem. Można by rzec, że nie utrzymujemy pokojowych stosunków.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Rozumiem. Możemy porozmawiać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Oczywiście, proszę za mną -
Pstryknąłem w palcami, a brama się otworzyła. Zauważyłem, że jej towarzysz spogląda
na mnie nieufnie. <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Spokojnie młody dhampirze. Postrzegasz mnie jako swojego wroga, jednak nie musisz się mnie obawiać. Jestem dobry,
spójrz- zsunąłem z nosa okulary,
by ukazać im jakiej barwy są moje oczy. Można było dostrzec, że nieznacznie się rozluźnił. Kobieta nie wydawała się być zestresowana. Wręcz
przeciwnie. Wszedłem do budynku, prowadząc niespodziewanych gości prosto do salonu.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Napije się panienka czegoś?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Herbaty jeśli można. Dziękuję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- A ty ? Może krwi?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Z miłą chęcią. Dzięx.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Zachichotałem po cichu pod nosem, gdy usłyszałem dziwny sposób podziękowania chłopaka. Młodzi XXI wieku są tacy zabawni. Udałem się prędko do
kuchni, by przygotować herbatę i krew. Sam także wolałem tą o temperaturze ludzkiego ciała, niż zimną. Podawszy gościom napoje, zasiadłem ponownie na fotelu.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Czym więc w czym mogę pomóc pięknej damie? <o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nazywam się Andromeda
Konstantin, a to jest John Krasiński mój podopieczny. Prawdopodobnie
został przemieniony kilka dni temu przez twojego brata. Jestem wybranką, mam nadzieję, że wiesz co to oznacza. Z resztą mniejsza o to. Przyjechaliśmy tu, ponieważ
twój młodszy brat Romulus nawiedził mnie, a także Johna we śnie. Koroner znalazł to
w ciele jednej z zabitych dziewczyn. - Powiedziała podając mi sygnet Romulusa. Wziąwszy go, ponownie poczułem ból.<br />
<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Jak wiele wiesz o przepowiedni?- Zapytałem, kładąc
jednocześnie pierścień na stoliku przed nami. Coś w środku podpowiadało mi, że nie została poinformowana o wszystkim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Wiem, że mam oddzielić dobro
od zła. Wprowadzić porządek.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Zgadza się, jednak, czy wiesz jak masz tego dokonać?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Nie odpowiedziała mi. Byłem więc już pewien że nie zna całej
prawdy. Musiałem opowiedzieć jej wszystko, zastanawiałem się tylko jak zrobić to... delikatnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Wiesz coś, czego ja
nie wiem?- Zapytała, wyrywając mnie z rozmyślań.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Właściwie... nie znasz całkowitego
przesłania przepowiedni. Ten kto Ci o niej powiedział chytrze starał się zataić tę część przepowiedni. Dalsza część powiada, że
wybraniec musi stać się jednym z nas - wampirem by posiąść pradawną moc
wybranych. Mówi także o tym, że jeżeli wybrańcem stanie się kobieta będzie znacznie silniejsza od wszystkich. Wręcz niepokonana. Śmiem więc sądzić, że Twoja sytuacja będzie bardziej korzystna niż dotychczas. Nie będziesz już tak kruchą istotą...<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Obserwowałem ją cały czas gdy przekazywałem jej prawdę. Widziałem, jak
jej mina zmienia się jak w kalejdoskopie podejrzliwość, frustracja, niedowierzanie, strach o to, że stanie się tym, na kogo poluje całe życie. Nagle przerwała mi w pół słowa, wstała i kręcąc głową poczęła wykrzykiwać.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- To nie jest możliwe! Nie! Nie, to nie może być prawdą. A w ogóle, to wcale nie jestem krucha! - Naburmuszyła się jak dziewczynka. Nadal pokrzykując, teraz bardziej sama do siebie niż do nas, <span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">wy<span style="line-height: 101%;">biegła
z pokoju. Głośno trzasnęła masywnymi drzwiami. Jednak gdzieś w głębi czułem, że właśnie tak zareaguje. Mimo jej silnego charakteru, był to dla niej ogromny cios.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<div style="text-align: center;">
************************************</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Korekta: Wiktoria Gajewska </span></div>
</div>
</div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-71913604068860333742014-03-28T06:22:00.000-07:002014-04-15T13:19:30.066-07:00ROZDZIAŁ II: Do ostatniej kropli Krwi <div style="margin-left: 2em;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div style="border-bottom: dotted black 3.0pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Obudziwszy się, postanowiłem, że
udam się na spacer do parku miejskiego. Kolejny dzień spędzony w opustoszałym,
ponurym dworze nie należał do moich ulubionych zajęć. Nie taki miałem plan na
dzień dzisiejszy. Przywdziałem najlepszy, elegancki strój jaki odnalazłem w
swej wiekowej szafie, pachnącej starym butwiejącym drewnem. Nie odczuwałem
potrzeby pożywiania się, gdyż zrobiłem to już się parę dni wcześniej.
Wyruszyłem więc w wampirzym tempie. Po jakiś 5min dotarłem w miejsce docelowe.
Zwolniłem kroku i począłem spacerować wśród nagich drzew. Początek pięknej
wiosny ma to do siebie, że nie jest tak radosny i cudowny jakby się nam
marzyło. Gałęzie są jeszcze bezlistne, puste i ponure, równie jak mój nastrój.
Rozmyślałem o swoim wampirzym życiu. Samotność dokuczała mi odkąd rozstałem się
z moją dawną partnerką. Nie rozumiała tego, że nie uznaję zabijania ludzi. To
było sprzeczne z moją egzystencją. Nagle moje rozmyślania przerwały rażące,
niebiesko-czerwone światła kogutów policyjnych i ambulansów. Niedaleko mnie
rozgrywała się scena morderstwa. Policjanci powoli ściągali z drzewa dwa zamordowane
i wyssane do ostatniej kropli krwi ciała cheerleaderek. W pewnym momencie
przyjechały dwa czarne auta. Pierwszy z nich Mercedes Benz należał do
burmistrza. Zaparkował przed jednym z radiowozów i wysiadł. Od razu ruszył w
kierunku funkcjonariuszy policji. Drugi samochód czarny Peugeot cabrio zatrzymał
się. Przez moment nikt z niego nie wyvhodził. W końcu wysiadła z niego niezwykle
piękna, smukła kobieta. Wyjątkowo atrakcyjna jak na śmiertelniczkę. Miała śliczną
kobiecą twarz, o słowiańskich rysach. Duże zielone kocie oczy przykuwały uwagę.
Do tego miała mały delikatny nosek i pełne słodkie usta. Jej długie czarne
włosy były ciasno wiązane w koński ogon, a skórę zdobiła subtelna opalenizna.
Ubrana była w czarną skórzaną kurtkę, jasne obcisłe jeansy, a na stopach miała
czarne wysokie szpilki bez palców, ozdobione ćwiekami. Wszystko to świetnie się
komponowało, a jej smukłe ciało z dużym jędrnym biustem, wyjątkowo kobiecymi
krągłościami i, długimi zgrabnymi nogami rozpaliło we mnie pierwotne żądze.
Niestety nie mogłem dłużej rozkoszować się jej widokiem. Zaraz za nią podążał
młody chłopak - prawdopodobnie student. Przystojny i wysportowany. Ubrany był w
czarny obcisły t-shirt, ciemne jeansy i brązowe kowbojki. Ale nie zaniepokoiło
mnie to, że jest z nią, ale to ze ów chłopak jest częściowo jednym z nas...<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br />
<a name='more'></a><br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; text-align: center;">
****************************<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Widok miejsca zbrodni był w
stanie przyprawić o zawroty głowy. Wraz z Johnem nie mogliśmy uwierzyć, że po
Ziemi nadal stąpają tak sadystyczne potwory. Funkcjonariusze ostrożnie ściągali
z gałęzi drzewa 2 ciała wysuszonych na wiór dziewczyn. Bidulki pewnie wracały z
udanego meczu. Miały na sobie stroje drużyny cheerleaderek okolicznego liceum.
Nabite były na gałęzie drzew plecami ale musiało się to stać zanim wysączono z
nich krew. Na drzewach wokół wciąż było jeszcze pełno ich krwi, a poszarzałą
trawę pokrywała u stóp pnia szkarłatna plama. Ruszyliśmy w stronę policjantów i
koronerów którzy dopełniali swego przykrego obowiązku. John jednak stanął nagle
jak wryty rozglądając się na wszystkie strony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Co jest John?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Chłopak zaczął syczeć i węszyć w
powietrzu niczym pies szukający tropu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Wrrrrr- głęboki gardłowy
dźwięk wydobył się z jego klatki piersiowej. Nagle syknął raz jeszcze i
popędził w stronę najdalszych i najciemniejszych zakamarków parku gęsto
pokrytych i ocienionych przez srebrzyste iglaki. Ruszyłam za nim, nie wiedząc
co się dzieje.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Powiesz mi łaskawie co cię do
jasnej ciasnej opętało? - Zapytałam zaniepokojona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Ktoś tu był i to nie byle kto!
Był tu jeden z wampirów. Na pewno dużo starszy. Dojrzały. Mógłbym powiedzieć
nawet, że stary.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Co takiego?!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nie martw się. Nie ma go już
tutaj. Najwidoczniej tylko obserwował.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nic nie mów o tym policji. Ani
burmistrzowi... a zwłaszcza jemu!<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nie ma sprawy. - Skwitował
krótko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Ruszyliśmy z powrotem w stronę
funkcjonariuszy i burmistrza. Policja wraz z lekarzami i ratownikami medycznymi
zdążyli w tym czasie sprowadzić ciała dziewczyn na ziemię. Teraz z bliska ich trupy
wyglądały jeszcze gorzej…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Czy to dzieło jednego sprawcy?
- Zapytał mnie jeden z policjantów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nie wiem. Dowiemy się dopiero
po sekcji zwłok.<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; text-align: center;">
********************************<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
W drodze powrotnej do swej
posiadłości, która istnieje od niepamiętnych czasów, cały czas myślałem o tej
kobiecie i młodym półwampirze, który jej towarzyszył. Kto go właściwie
stworzył?! Niezmiennie nękały mnie te myśli. Nie dość, że nie wiem kim jest
tajemnicza piękność i skąd się tu znalazła, to pozostawało mi wciąż dociec, kto
uczynił chłopaka jednym z nas. Jeżeli jednak okaże się, że przyszedł TEN czas,
będzie oznaczało to iż w najbliższym czasie powstanie "król". A
także, że pojawi się tu Wybraniec, który stać musi się jednym z nas. To jedyny
sposób na zniszczenie go i jedyna szansa na pokojową koegzystencję z ludźmi.
Ale co jeśli okaże się, że wybrańcem jest kobieta? Co wtedy? Kobieta będąca
zarówno wybranką i wampirem stanie się niezniszczalna. Ah... Ale tym będę
martwił się już jutro. Dziś pozostaje udać się na spoczynek, śniąc, ludzkiej,
choć nieludzko pięknej niewiaście.<br />
<br />
<o:p></o:p></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; text-align: center;">
******************************<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Z parku udałam się ponownie
prosto do kostnicy, by przeprowadzić sekcję zwłok, a raczej tego co z nich
pozostało. Johna zaś wysłałam do domu, by mógł odpocząć i się pożywić. Dużo
wrażeń jak na pierwszy dzień życia w ciele młodego wampira, należy mu się. Gdy
tylko dotarłam na miejsce, ruszyłam pospiesznie w stronę budynku. W
prosektorium czekał już na mnie doktor Laritein. Nie zdziwiłam się, że on tu
jest ale wolałabym przeprowadzić sekcję osobiście.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Dobry wieczór doktorze. -
przywitałam się z lekarzem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nie taki dobry dla tych
dziewczyn. - powiedział jakby lekko rozbawiony.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Lekarze mają specyficzne
poczucie humoru – pomyślałam – no tak, w końcu gdybym spędzała większość życia
z trupami pewnie też pewnie miałabym czarny humor.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Podeszłam do pierwszej
dziewczyny odwróciłam ją na brzuch, aby sprawdzić rany na plecach. Włączyłam
dyktafon i rozpoczęłam sekcję.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Rany na plecach są głębokie.
Stworzenie, które nabiło te młode kobiety na konary musiało mieć bardzo dużo
siły. Rany są duże, poszarpane i pełne drzazg. Prawdopodobnie był to wampir i
to o wyjątkowo sadystycznych zapędach. Rany kłute na szyi sugerują, ze to bardzo stary wampir. Ciała denatek zostały
pozbawione całej krwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Skończywszy wstępne oględziny
odłożyłam dyktafon i oparłam się o blat. Byłam już całkowicie wyczerpana
dzisiejszym dniem. Nie zdążyłam nawet odespać podróży.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Doktorze dałby pan radę sam
dokończyć sekcję?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Oczywiście, czy coś się stało?
Nie zbyt dobrze pani wygląda.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Wszystko w porządki po prostu
jestem bardzo zmęczona. Potrzebuję tylko trochę snu. - powiedziałam, kończąc
ostatnie słowa ziewając.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Rozumiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Jeśli pan coś znajdzie –
proszę o telefon.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Nie ma sprawy. Miłego wieczoru
życzę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Zdjęłam z dłoni lateksowe
rękawiczki i wrzuciłam je do kosza z odpadkami. Ruszyłam korytarzem w stronę
parkingu. Dopiero w tedy zauważyłam piękną pełnię księżyca, która niestety nie
zwiastowała nam tak dobrze jak wyglądała. Ciekawe ile mam jeszcze czasu
pozostało do powstania nad przyrodzonych. - Pomyślałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Wsiadłam do auta i ruszyłam
przed siebie. Droga z kostnicy do mojego apartamentu nie była daleka. Gdy dotarłam
John już spał. Nawet się nie zbudził,
kiedy trzasnęłam nieumyślnie drzwiami od łazienki. Przeszłam szybkim krokiem do
swojej sypialni i natychmiast padłam na sprężyste łóżko, ładnie zaścielone i
pełne poduszek. Sen był głęboki i tajemniczy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; text-align: center;">
****************<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Dziwne miejsce. Księżyc świecił
bardzo wyraziście, mimo gęstej, mlecznej mgły. Po kilku krokach dojrzałam na
swej drodze wielką, żelazną zdobioną bramę. Jej skrzydła przysłaniały mi
widnokrąg. Idealnie po środku bramy znajdował się ozdobny krąg, w środku, którego znajdował się smok w fiołkowym odcieniu. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nagle
brama się otworzyła ukazując mi wielką posiadłość. Owa budowla była na prawdę
monumentalna. Miała co najmniej trzy skrzydła, a przynajmniej tyle było stąd
widoczne. Gmach na piętrze pierwszego segmentu zdobiły bardzo stare witrażowe
drzwi od których rozpościerały się dwa tarasy okalane przez masywne, kute w
kamieniu barierki. Podstawę tarasów stanowiły cztery kolumny na szczycie której
znajdowały się kamienne smocze gargulce dźwigające ich ciężar. Teren pokryty
był starannie wystrzyżoną gęstą trawą. Zdobiły go także dwa wiekowe cedry,
które ze swych gałęzi tworzyły przepiękną girlandę, w środku której stała
wielka fontanna ze smokiem na szczycie. Jego skrzydła były rozpostarte, jak
gdyby miał odlecieć. Zionął, strumieniami wody niczym ogniem. W rozkoszowaniu
się widokiem przeszkodził mi tajemniczy cień, który pojawił się znikąd
przysłaniającą księżycową poświatę. Odwróciłam się i dojrzałam mężczyznę
podążającego w moim kierunku. Ale jaki normalny człowiek idąc sprawia wrażenie
jak gdyby nie poruszał stopami? Tak jakby płynął? Nagle jego usta rozwarły się,
a ja zobaczyłam dwie pary ostrych jak brzytwa kłów. Wciągnęłam powietrze do
płuc tak mocno, że aż się nim zachłysnęłam. Było zimne i wilgotne od mgły rozpościerającej
się w koło i wijącej się przy ziemi niczym dym przy każdym kroku. Przede mną
stał morderca. Winny śmierci dwóch młodych kobiet i stwórca Johna.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Wreszcie Cię spotkałem
Andromedo. Długo wyczekiwałem owej chwili.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Kim jesteś bydlaku? Chcę wiedzieć
z kim przyjdzie mi się zmierzyć. Od powiesz za swoje czyny, przysięgam! Nie
ujdzie Ci to na sucho.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
- Na to przyjdzie jeszcze czas.
Hahaha. - Jego śmiech był ostry jak żyletki przecinające skórę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: dotted black 3.0pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
Nagle obudziłam się z
koszmarnego snu, zlana potem słysząc w głowie ten koszmarny rechot, który
przyprawiał mnie o ciarki.<o:p></o:p></div>
</div>
</div>
</div>
<div style="margin-left: 2em;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
*****************************</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
Zredagowała: Wiktoria Gajewska.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
Zapraszam na FanPage gdzie będę informować, o wszystkich nowościach związanych z blogiem i opowiadaniem <a href="https://www.facebook.com/?q=#/pages/Curse-of-the-Blood-Moon-Official/1405855096348695?ref=hl" target="_blank">(KLIK)</a>.</div>
</div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-61155686949442457632014-03-25T14:20:00.004-07:002014-07-23T02:32:19.457-07:00ROZDZIAŁ I: Miasteczko Savannah<div style="text-align: center;">
Rozdział został poprawiony.</div>
<div style="text-align: center;">
Za wszelkie utrudnienia przepraszam i życzę miłego czytania :).</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
Siedząc przy stole w jadalni, rozmyślałam jak zorganizować sobie
wolny czas. Po ostatniej walce z Wampirami w Nowym Jorku miałam
dużo wolnego czasu. Wtem przyszedł do mnie fax:<br />
"Andromedo Konstantin zwracamy się z pilną prośbą o przybycie
do miasteczka Savannah. Nieśmiertelni wychodzą z pod ziemi.
Dotychczas zanotowaliśmy śmierć jednego obywatela.<br />
Mieszkańcy Savannah"</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Cholerne wampiry, czy one nigdy nie zdechną ?!<br />
Wstałam od stołu i udałam się do sypialni, aby się spakować.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Podróż z Nowego Jorku do Savannah zajęła mi półtora dnia samolotem.
Gdy dotarłam na miejsce okolica wydawała się być miła i całkiem
urocza, jednak wiedziałam, że to jedynie pozorne wrażenie. Jak
tylko pojawią się krwiopijcy, miasteczko stanie się ponure i
przygnębiające. Budownictwo utrzymane było w klimacie no tak,
wprost idealne miejsce dla wampirów. Część miasta była zachowana w
starym stylu, w dodatku ponoć jest to jedno z najbardziej
nawiedzanych miejsc w USA. To piękne, niepozorne miasteczko kryło
wiele zabytkowych budowli i kościołów. Dobrze, że przyjechałam w
odpowiedniej chwili. W powietrzu czuć, że zbliża się zło -
pomyślałam.<br />
Najpierw skierowałam się do burmistrza. To właśnie od niego
otrzymałam owy fax. Wchodząc do ratusza udałam się w stronę
recepcji.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Dzień dobry. Nazywam się Andromeda Konstantin. Proszę powiadomić
burmistrza o moim przybyciu.<br />
- Witamy. Oczywiście, już przekazuję.<br />
Wzięła słuchawkę interkomu i nawiązała kontakt z szefem. Po
otrzymaniu zgody wyszła zza blatu biurka, aby poprowadzić mnie do
biura burmistrza. Mogłam w reszcie przyjrzeć się tej dziewczynie.
Miała ładne rysy twarzy. Tą zaś okalała burza brązowych loków. Była
ubrana w elegancką białą bluzkę i szykowną, dopasowaną granatową spódnicę przed kolana.<br />
- Wspaniale, że tak szybko Pani tu dotarła. Nie wiadomo kiedy
rozpęta się tu piekło.<br />
- Co ma pani na myśli?<br />
- Niestety nie mogę powiedzieć nic na ten temat. Szef zapozna panią
z treścią o przepowiedni...<br />
- Przepowiednia, hmm…nieźle się zapowiada.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
Ratusz był niewielkim zabytkowym budynkiem. Ściany zdobiły
przepiękne stare obrazy, zaś podłogi pokrywały oryginalne, wiekowe
perskie dywany. Gdy weszłam do gabinetu odniosłam wrażenie, że coś
się tu nie zgadza. Zazwyczaj gabinety prezydentów, burmistrzów i innych przedstawicieli miejscowej polityki były jasne, przestronne i skromnie urządzone. Ten z kolei był
duży, ciemny i panowała w nim duchota. Wszędzie można było dostrzec
przedmioty okultystyczne i voodoo, co w ogóle nie pasowało do tego
typu miejsca. Bardziej przypominało to jakiś tajemne
pomieszczenie do tego typu obrządków, bądź kryptę aniżeli biuro burmistrza.<br />
Za wielkim mahoniowym biurkiem siedział przysadzisty, sędziwy
mężczyzna, lecz dziwnie żywy. Miał gęstą, choć nie długą siwiejącą
brodę i krótkie ciemne włosy, które także poczynały się srebrzyć.
Jego twarz pokryta zmarszczkami biła mądrością, a oczy zdradzały
zakłopotanie. Przypominał nieco wyglądem rabina, ale jego ubiór
całkiem odstawał od tego tytułu. Garnitur od Prady w kolorze
kruczych piór świetnie komponował się z krwisto czerwonym jedwabnym
krawatem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Nieźle- mruknęłam sama do siebie na widok tego wszystkiego.<br />
- Witamy w Savannah. Nazywam się Brandon Rickaler. Prędko się pani
u nas zjawiła. - Przywitał mnie żwawym głosem.<br />
- Tak, nie lubię odkładać obowiązków na potem.<br />
- Grunt to dobre nastawienie. - Rzekł wyraźnie zadowolony, a ciepło
biło z jego oczu.<br />
- Przejdźmy do rzeczy. O co chodzi z tą całą przepowiednią?<br />
Twarz burmistrza się zmieniła. Wzrok spochmurniał, twarz
poczerwieniała, a na czole wystąpiły krople potu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
- Wie pani już więc o przepowiedni? Myślałem, że najpierw napijemy
się kawy albo herbaty-przyznał nieśmiało.<br />
- A wie pan, co ja panu powiem?- Odburknęłam zdenerwowana- wampiry
nie bawią się w gadkę szmatkę, tylko od razu działają. Tak więc,
proszę niech Pan z łaski swojej powie mi wszystko co wie o
przepowiedni, a potem udamy się prosto do kostnicy. Muszę zobaczyć ciało.<br />
Mężczyzna skrzywił się, ale pokiwał głową z uznaniem.<br />
- Przepowiednia powiada, że gdy na miejscu spoczynku zmarłych
zginie młody mężczyzna - nieśmiertelni, w tym także wampiry wyjdą z
ukrycia. Wtem pojawi się wybraniec, który złe wampiry unicestwi,
zaś te dobre przystosuje do koegzystencji z ludźmi. Dobre wampiry
karmią się jedynie mieszanką krwi ludzko/zwierzęcej, z banków krwi
dla zarejestrowanych wampirów. Według przepowiedni wybraniec winien
mieć na lewej łopatce znamię w kształcie koła ze strzałą, wybraniec miał pochodzić z pradawnego rodu łowców <span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 15.600000381469727px;">Beauchamp.</span></span> - Spojrzał
na mnie wymownie.<br />
Szczęście, że pogoda dopisała, bo miałam na sobie swoją ulubioną sukienkę
wiązaną na szyi. Z łatwością mogłam więc ukazać burmistrzowi
znamię. Wydawał się być zadowolony.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
-Skąd pan tyle o nich wie?<br />
-Powiedzmy że jestem kimś w rodzaju miejscowego szamana/kapłana.<br />
Prychnęłam tylko na to nic nie odpowiadając.<br />
- No cóż. Proszę zawieść mnie w takim razie do kostnicy.<br />
Wyszliśmy z jego biura i kierując się na parking. Wsiadłam do
swojego Peugeot'a 308 CC, zaś burmistrz do swojego czarnego Mercedesa. Ruszyliśmy, a mężczyzna prowadził mnie do celu. Do
kostnicy nie jechało się zbyt długo. Tak jak ratusz była nijaka i raczej skromna . Wchodząc do środka w nozdrza uderzał gryzący odór
detergentów, formaliny i innych środków służących do konserwacji
zwłok.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
- Panie Laritein- zawołał burmistrz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zza lady wyłonił się wysoki mężczyzna, po trzydziestce o łysym
skalpie. Ubrany był w lekarski fartuch, jasne jeansy i flanelową
koszulę w kratę.<br />
- Witam panie burmistrzu w czym mogę pomóc???<br />
- Chcielibyśmy obejrzeć ciało tego studenta.<br />
- Oczywiście - pokiwał głową i mówiąc dalej - zbadałem ciało owego
studenta. Nazywał się John Krasiński. Był studentem uniwersytetu
Yelowstone. Jego wiek to 21 lat. Pochodzi z Polski, a do naszego
miasteczka przybył w odwiedziny do kuzyna. Śmierć nastąpiła poprzez
wykrwawienie. Żadnych siniaków, czy innych urazów, prócz dwóch
małych ranek na szyi i nadgarstkach, są to niewielkie rany kłute,
około pięciomilimetrowe o owalnym kształcie.<br />
- Młody wampir, pójdzie łatwo.<br />
Doktor Laritein popatrzył na mnie i otworzył front szuflady z
ciałem. Wszyscy popatrzyliśmy ze zdziwieniem na puste miejsce, w
którym powinno znajdować się ciało Johna Krasińskiego.<br />
- Cholera jasna!- Mruknęłam – Zostańcie tu, ja idę się rozejrzeć.<br />
Wyszłam na korytarz. Żarówki wystające z kinkietów nieustannie
migotały. Otworzyłam pierwsze drzwi, aby sprawdzić czy w którymś z
pomieszczeń nie ukrywa się młody wampir. Z nimi jest najgorzej. Są
niewiarygodnie silne. Zdecydowanie silniejsze i szybsze od tych
dojrzałych. Okres wzmożonej siły trwa pierwsze trzy miesiące, za to
dojrzewając otrzymują niesamowite moce. Trzeba się najpierw
przekonać czy ów wampir będzie stał po dobrej, czy też złej
stronie. Przechadzałam się dalej przeczesując wszystkie
pomieszczenia, gdy nagle usłyszałam za sobą stłumiony chichot.
Odwróciłam się raptownie ale nikogo tam nie było.<br />
<br />
Znów zachichotał ale tym razem bliżej mnie. Poczułam nagle powiew
wiatru i przede mną pojawił się młody przystojny chłopak. Miał
ciemną karnację, umięśnione ramiona oraz klatkę piersiową. Ciemno
brązowe, niesforne włosy sterczały w nieładzie. Był niemal nagi,
nie licząc dopasowanych slipów.<br />
- No, no cóż za śliczną istotkę tu mamy? - odezwał się chłopak melodyjnym
barytonem. Gdy mówił w powietrzu zawirowała nutka jaśminu i
cmentarnej ziemi. Wiedziałam, że zapach wraz z dojrzewaniem robi
się przyjemniejszy i słodszy.<br />
- Ty również jesteś niezły. Jak na wampira... - Z udawaną
złośliwością, po czym uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.<br />
- Więc może taka ślicznotka powie mi jak ma na imię i jakie mam
możliwości?<br />
- Na imię mi Andromeda. I jeśli wybierzesz polowanie na ludzi to ta
wiedza Ci się nie przyda. Jednak jeżeli wybierzesz zarejestrowanie
się w banku krwi - pomogę Ci.<br />
- A jak nie to mnie zabijesz?<br />
- Z bólem serca... ale nie pozostawisz mi wyboru.<br />
- A umówisz się ze mną, jeśli wybiorę dobrą stronę? - Zapytał
unosząc filuternie jedną brew.<br />
- Tak, ale to tylko po to by Ci wszystko objaśnić. - uśmiechnęłam
się do niego uwodzicielsko.<br />
- W takim razie jestem po Twojej stronę ślicznotko - John również
odwzajemnił mój uśmiech. W tej samej chwili jego oczy które miały
dwa kolory, gdyż nie był jeszcze zdecydowany czy będzie polował na
ludzi, czy też się zdecyduje się pokojowo z nami współżyć. Teraz miały przepiękny kolor
lawendowy.<br />
<br />
- Jestem taki głodny i spragniony. Gardło mnie pali.<br />
- Dobra musimy się pośpieszyć. Muszę załatwić Ci jakieś ubranie i
dać Ci coś na przekąskę. Jesteś młodym wampirem, więc do 3 miesięcy
po przemianie możesz nadal jeść ludzkie jedzenie i do tego pić
krew.<br />
- Nieźle. - Odrzekł krótko.<br />
Pomyślałam, że nawet mogłabym poflirtować z takim seksownym
dhampirem. Z taką myślami uśmiechnęłam się do samej siebie i
poprowadziłam chłopaka w głąb korytarza.</div>
<ul>
</ul>
<div style="margin-left: 18em;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***<br />
</div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
Przed zachodem słońca wyruszyłam z Johnem do apartamentu, który
przydzielił mi burmistrz. Odkąd wynajmują mnie do takich zleceń nie
pozwalam sobie na spanie w ruderach. Jestem kobietą i mimo mojej specjalizacji zawodowej mam swoje potrzeby.<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po dotarciu do mieszkania zmęczona wszystkimi dzisiejszymi
zdarzeniami położyłam się na łóżku. John zaś zafascynowany swoim
nowym ciałem, wyciągnął rękę w stronę ostatnich promieni
słonecznych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
- Jak to?? Przecież powinienem się palić!- Powiedział zdziwiony sam
do siebie.<br />
- Jesteś dopiero dhampirem, pół człowiekiem pół wampirem. Słońce
nie działa na was tak jak wmawia ludziom kościół i media. Dorosłe wampiry
po pełnej przemianie, mogą wychodzić w słoneczny dzień, lecz muszą
osłaniać swoje oczy, gdyż widziane światło odbierane jest przez nie
o wiele intensywniej. W dodatku jeśli są za długo wyeksponowane na
światło słoneczne, muszą później chłodzić swoje ciała w kąpielach
lodowych, w innym przypadku może dojść do reakcji samo zapłonu.
Choć nie powiem, aby było to częste zjawisko. A na pewno nie patrzy się na to przyjemnie, ten swąd... Blee.<br />
- To dosyć drastyczne. Co jeszcze jest kłamstwem w takim razie?<br />
- Święcona woda, krzyże i inne takie – nie działają.<br />
- A czosnek?<br />
- Czosnek tak, ale jedynie odpowiednio spreparowany, wtedy
faktycznie odstrasza. Ale zacznijmy od początku. Opowiem Ci kim
jestem. Ukończyłam studia magisterskie z Historii i Mitologii oraz
Legend i Wierzeń Okultystycznych. W wieku 8 lat dowiedziałam się,
że będę musiała dopełnić słowa proroctwa. Od tamtej pory szkolono
mnie i wpajano mi wiedzę o wampirach, demonach, wilkołakach oraz
innych stworzeniach nadprzyrodzonych. Nauczono mnie także sztuk
walk i jak zabijać te stworzenia, jeżeli jest taka potrzeba. Zawsze mam
przy sobie odpowiednie księgi i broń do zabijania i osłabiania ich.<br />
- To trochę przerażające. Tak piękna kobieta, wydająca się być tak
kruchą jest jednocześnie jedną wielką maszyną do zabijania –
odpowiedział wyraźnie zszokowany chłopak.<br />
- No co? Sam zgodziłeś się mi pomagać.<br />
- Wiem wiem, ale nie raczyłaś mnie ostrzec, że pakuję się w takie
gówno...<br />
Nagle chłopak zamilkł zdziwiony, gdy zaczęłam się rozbierać.<br />
- C-Co ty robisz?? - spytał oszołomiony John.<br />
Zauważyłam, że chłopak kątem oka ocenia moją figurę, umięśnione,
gładkie ciało i jędrne duże piersi.<br />
- Chyba Ci to nie przeszkadza? A nawet jeśli, to musisz przywyknąć.
Po prostu nie wstydzę się swojego ciała.<br />
Ubrawszy się szybko w bluzeczkę na ramiączkach i obcisłe spodnie,
wyszłam do salonu by zadzwonić do burmistrza.<br />
- Pani Andromedo mam złe wieści - powiedział zestresowany burmistrz
gdy tylko odebrał telefon<br />
- Co się stało?!<br />
- Mamy kolejne dwa morderstwa, ale tym razem ciała wyssane są do
cna!<br />
- Gdzie to się stało?<br />
- W parku miejskim, na polanie.<br />
- Pojedziemy najpierw do parku, bo chcę obejrzeć miejsce zbrodni.
Później zaś do kostnicy.-Po czym się rozłączyłam. - John choć ze
mną do kuchni musisz się pożywić. Załatwiłam Ci ubrania leżą tam -
na kanapie. - Powiedziałam wskazując palcem ich miejsce.</div>
<br />
Poprowadziłam chłopaka do kuchni. Salon wyposażony był w aneks
kuchenny. Pomieszczenie utrzymane było w odcieniu kości słoniowej. Stał tam
także duży sprzęt stereo, kanapa i stół przy którym można było na
spokojnie usiąść i zjeść. Mieściła się też tutaj mała biblioteczka.
Podeszłam do aneksu i wyciągnęłam z lodówki dwa woreczki krwi i
wsadziłam na minutę do mikrofali, a następnie zaczęłam
przygotowywać mu kanapki. Gdy tylko krew osiągnęła odpowiednią temperaturę podałam ją
chłopakowi razem z kanapkami.<br />
- Dziwnie pachnie- powiedział zniesmaczony John.<br />
- No cóż, będziesz musiał się przyzwyczaić, w końcu to mieszanka
ludzko-świńskiej krwi.- Nie grymaś tylko pij.- Pomyślałam sobie na
widok jego miny.<br />
- Ja nie grymaszę- powiedział oburzony chłopak.<br />
- Nic takiego nie powiedziałam.<br />
Facet już chyba zaczyna świrować od przyrostu wrażeń, może powinnam
go powoli przystosowywać do nowej sytuacji.<br />
- Ja nie świruję!<br />
- Czekaj, czekaj już wiem!- Fajne slipki- pomyślałam.<br />
- Dzięki - podziękował ucieszony chłopak, posyłając mi promienny uśmiech.<br />
- Mój Boże! Ty potrafisz czytać w myślach. To może być przydatne w
niektórych sytuacjach.<br />
- Super!<br />
- To niesamowite, że tak młody wampir jak Ty tak wcześnie odkrył swoje zdolności!<br />
- Zawsze wiedziałem, że jestem wyjątkowy - Powiedział unosząc wymownie brew. <br />
- Mam pomysł. Jak będę miała coś do powiedzenia tylko tobie –
odczytasz to w moich myślach.<br />
- Nie ma sprawy - Jednak gdy to mówił znacząco się uśmiechnął.<br />
- Nie powiemy o tym burmistrzowi, nie ufam mu do końca...<br />
</div>
<div style="margin-left: 18em;">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
John pospiesznie ubrał się w czarny obcisły t-shirt,
ciemno-niebieskie jeansy i brązowe kowbojki. Poprosiłam go, by
przeczesał myśli burmistrza jak tylko znajdziemy się na miejscu.
Park znajdował się w starszej części miasteczka, był duży i piękny.
Wiosna sprawiła, że wszystko w około poczynało pączkować, a ciepłe promienie
słońca okalały park. Niestety widok popsuły taśmy policyjne, które
chroniły teren morderstwa przed gapiami. Zaparkowałam przed bramą
parku i razem z Jonem ruszyliśmy w stronę gdzie było najwięcej
mundurowych. Oczywiście był tam i sam burmistrz.<br />
- Możesz już odczytać myśli burmistrza?<br />
- Tak. Podejrzewa, który wampir ze starszyzny mógł się zbudzić.
Tylko jeszcze nie wie w jaki sposób. A i jeszcze coś. Pewien jest,
że ten który mnie stworzył będzie chciał już niedługo się ze mną
spotkać. -Gdy to mówił głos mu jakoś dziwnie zadrżał , wiec się
odwróciłam w jego stronę spostrzegłam że się krzywi.<br />
- Wiesz, ten wampir nie koniecznie musi być zły.<br />
- Mam taką nadzieję...<br />
Nagle zamilkliśmy oboje. To co zobaczyliśmy zaskoczyło nas i
zniesmaczyło zarazem.To w jaki sposób zamordowano ofiary przechodziło ludzkie pojęcie...</div>
<ul>
</ul>
<div style="text-align: center;">
*****************</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zredagowała: Wiktoria Gajewska</div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-82979500870129674372014-03-22T08:46:00.004-07:002014-03-22T08:46:40.294-07:00PROLOG<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Kiedy się zakładali, żaden z nich nie spodziewał się takiego
koszmaru. John zawsze uważał się za lepszego od nich, więc zręcznie podpuścili
go, by spędził całą noc na starym cmentarzu. Chcieli go tylko nastraszyć...Ot
zwyczajny studencki wybryk. A teraz John jest martwy. Znalazła go starsza
kobieta, która przyszła odwiedzić grób zmarłego męża. Leżał na poprzednim
grobie z ranami na szyi i nadgarstkach, na klatce miał wypisane : "NIEŚMIERTELNI
WYJDĄ Z POD ZIEMI I ZDOBĘDĄ ŚWIAT NA POWIERZCHNI". Policja podejrzewa grupkę
nastolatków czczących kult szatana, ale Ci którzy mieszkają w Savannah wiedzą
co nadchodzi i zrobią wszystko by sprowadzić wybrańca, który oddzieli dobrych od złych.<o:p></o:p></div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-6002390933256282653.post-41188649690985952742014-03-21T07:02:00.001-07:002014-03-21T09:45:54.274-07:00Zwiastun<div style="text-align: center;">
Wkrótce</div>
<div style="text-align: center;">
Będziecie świadkami, nowego opowiadania.</div>
<div style="text-align: center;">
Wampiry, wilkołaki, demony.</div>
<div style="text-align: center;">
Miłość, namiętność, nienawiść i strach.</div>
<div style="text-align: center;">
Wybranka o imieniu Andromeda.</div>
<div style="text-align: center;">
Jej miłość wampirzy hrabia Olivier.</div>
<div style="text-align: center;">
Jego okrutny brat Romulus, który chce zniszczyć świat ludzi.</div>
<div style="text-align: center;">
John, student, który przez zwykły żart staje się dhampirem i nie chcąc zginąć, staje się asystentem wybranki.</div>
<div style="text-align: center;">
Ich losy się splotą i będą musieli razem zapobiec klęsce, którą chce sprowadzić na świat okrutny król wampirów Romulus.</div>
<div style="text-align: center;">
Czy Andromedzie uda się spełnić przepowiednie krwawego księżyca?</div>
<div style="text-align: center;">
Klątwa Krwawego Księżyca.</div>
<div style="text-align: center;">
Już wkrótce na blogu.</div>
<div style="text-align: center;">
Nie przegap!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/Q5SSbA05LOQ?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br /></div>
Justyna K.http://www.blogger.com/profile/11914645327551755926noreply@blogger.com0