środa, 30 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ V: Matczyna wiadomość

 Czekałam na dworcu autokarowym na Joanne Editte. Mimo, że miała prawo jazdy i wypasione auto wolała przyjechać autobusem, gdyż bała się, że nie trafi do tej dziury. Czekałam na nią oparta o samochód, odziana w różowo biały dres, z kubkiem latte macchiato, a zza chmur wyłaniało się słońce. Po dwudziestu minutach przyjechał jakiś autobus. Wysypała z niego grupka ludzi, zaś siostra wyszła jako ostatnia.

- Joanne Editte! Tutaj jestem! - Zawołałam machając do niej. Miała długie brązowe włosy, duże błękitne oczy i słodkie delikatne usta w kształcie serca. Ubrana była w kraciastą niebieską koszulę, czarne rurki i oczywiście czarne trapery . Gdy tylko mnie ujrzała oczy zaświeciły jej się tak, jak gdybym była najwspanialszym  prezentem na całym świecie i prędko do mnie podbiegła.

piątek, 11 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ IV : Joanne Editte

         Musiałam się stamtąd wyrwać, nie mogłam tam tak zwyczajnie siedzieć i wysłuchiwać od wampira, że sama mam stać się jedną z nich! Przecież ktoś musiał wiedzieć! Dlaczego akurat taką wiadomość musiał przekazać mi właśnie wampir?! To chore! Jak mam się stać kimś z kim walczę całe życie?! Muszę jak najszybciej dowiedzieć się, dlaczego właściwie zatajono przede mną tę część przepowiedni. Wsiadłam do samochodu. Chwilę później dołączył do mnie John. Trochę się zlękłam, gdyż chwilowo zapomniałam jak cicho się porusza.
- Przykro mi. Usłyszałem twoje myśli i... uznałem, że nie mogę zostawić cię samej w takim momencie.
- Dziękuję,  jesteś na prawdę dobrym dhampirem.
By odreagować depnęłam gaz do dechy, nie dbając o to czy dorwie mnie policja. Chciałam uzyskać odpowiedzi.  Dlaczego muszę zakończyć żywot człowieka, aby pokonać Romulusa. Może i bycie wampirem ma swoje zalety, ale ma też i wady. Przecież nie wiadomo, czy po przemianie nie stanę się bestią, która morduje wszystko co jej stanie na drodze. A co z dziećmi? Zawsze chciałam je mieć. Swojego dziedzica, kogoś kto zaopiekuje się mną gdy będę już stara i zniedołężniała, kogoś kto będzie kochał mnie bezgranicznie i bez względu na wszystko, a teraz co? Jedna głupia przepowiednia ma mi zrujnować całe życie? Wszystkie plany na przyszłość? Tak czy siak nie uchronię się przed nią... Nawet gdybym była na największym zadupiu na końcu świata to i tak by mnie dopadła. Kurwa! Nie chce tak żyć! Łzy popłynęły po moich policzkach. Czułam na sobie wzrok Johna, ale nie chciałam na niego spojrzeć. Nie czułam w tym momencie nic oprócz frustracji i złości. Gdy dojechałam do ratusza wyskoczyłam jak poparzona z samochodu i pobiegłam recepcji. Kobieta zza lady dziwnie na mnie spoglądała, ale uprzejmie zapytała :

środa, 2 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ III: Smoczy Dwór

               Gdy się obudziłam ogarniało mnie dziwne uczucie, jednak byłam wyspana. A może to adrenalina? Nie zastanawiając się na tym zbyt długo, wstałam z łóżka i  rześko podreptałam do kuchni
- Zjadłabym konia z kopytami! - pomyślałam i czym prędzej zaparzyłam sobie kawę. Jednak po namyśle, uznałam, że koń wcale nie jest takim dobrym pomysłem i zdecydowałam się na jogurt light, świeże bułeczki, masło i dżem truskawkowy. Położywszy produkty na stole poszłam obudzić Johna. Przyszedł czas by i on w końcu coś przekąsił i wypił kolejną porcję krwi. Zapukałam do jego drzwi, po czym ostrożnie uchyliłam je i wślizgnęłam się do jego pokoju. Chłopak słodko spał, nawet się nie poruszył. Zbliżyłam się do jego łóżka i szturchnęłam go.

Obserwatorzy